Motor postawił bardzo wysoko poprzeczkę - komentarze po meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała - Motor Lublin

Wysokie zwycięstwo Podbeskidzia Bielsko-Biała nad Motorem Lublin nie obrazuje przebiegu spotkania. Szkoleniowiec gospodarzy Marcin Brosz chwalił drużynę Ryszarda Kuźmy, aczkolwiek zaznaczył, że jego zespół zachował się jak rasowy bokser uderzając wtedy kiedy było trzeba. Trener Brosz zadedykował sobotnią wygraną ciężko kontuzjowanemu w tymże spotkaniu Piotrowi Komanowi.

Ryszard Kuźma (trener Motoru): Nie jest mi łatwo oceniać to spotkanie na gorąco. Moim zdaniem ponieśliśmy za dużo strat. Trzy bramki to jest bardzo duży wymiar kary. Drugą stratą są kartki, które eliminują sporą ilość zawodników oraz kontuzje. Oba zespoły nie odpuszczały. Przede wszystkim chciałbym pogratulować gospodarzom dobrego meczu, dobrej postawy, która pozwoliła im zdobyć trzy punkty. My musimy spokojnie przeanalizować ten mecz i wyciągnąć wnioski.

Kamil Król (napastnik Motoru): Przegraliśmy z dobrym rywalem, jakim jest zespół Podbeskidzia. Wiedzieliśmy, że bielszczanie świetnie grają na swoim boisku, ale chcieliśmy ugrać choć jeden punkcik. Moim zdaniem pierwszy rzut karny został podyktowany zbyt pochopnie. Ręka była, ale bardzo przypadkowa i do tego przy ciele.

Marcin Brosz (trener Podbeskidzia): Na pewno Motor postawił dziś bardzo wysoko poprzeczkę. Musieliśmy się wznieść na wyżyny naszych możliwości, aby to spotkanie wygrać. Jeżeli byśmy porównali procentowo posiadanie piłki, budowanie akcji, przewagę miałby Motor. My natomiast zachowaliśmy się jak bokser, czekaliśmy na swoje szanse i trzy razy wypunktowaliśmy rywala. Mimo że wygraliśmy 3:0, to trzeba przyznać, że samo spotkanie wyglądało całkiem inaczej. Musieliśmy pokazać wszystkie nasze atuty, cieszę się, że to zrobiliśmy. Ja i mój zespół chcielibyśmy zadedykować zwycięstwo Piotrowi Komanowi, który nabawił się poważnej kontuzji. Miejmy nadzieje, że szybko do nas wróci, bo jest potrzebny. Chciałbym podkreślić nieprawdopodobną atmosferę na trybunach, aż chce się grać. Nie trzeba nigdzie jeździć, aby oglądać piłkę. Wystarczy przyjechać na Rychlińskiego.

Dariusz Kołodziej (pomocnik Podbeskidzia): Mecz z Motorem kosztował nas wiele zmęczenia. W tej rundzie nie byliśmy jeszcze tak wymęczeni jak po dzisiejszym meczu. Nie wiem czy to wina pogody, czy tego, że lublinianie postawili nam bardzo wysoko poprzeczkę. Musieliśmy się mocno nabiegać, żeby wygrać to spotkanie. Jeszcze nigdy nie strzeliłem dwóch karnych w jednym meczu. Przy pierwszej jedenastce piłka ewidentnie spadła na rękę jednego z graczy Motoru i nie wiem skąd te protesty piłkarzy z Lublina. Do Gdańska jedziemy po trzy punkty i Lechia powinna się nas bać.

Źródło artykułu: