W piątkowy wieczór na PGE Narodowym w Warszawie Polacy nie grali o życie, ale o przedłużenie złudnych nadziei na bezpośredni awans do Euro 2024.
Końcowy wynik sprawił, że nikt nie będzie się łudził i czekał na poniedziałkowe rozstrzygnięcia z kalkulatorem w ręku. Biało-Czerwoni po remisie stracili jakiekolwiek szanse na bezpośredni awans.
Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> W Warszawie bez niespodzianek. Kadra dalej na zakręcie
ZOBACZ WIDEO: Komedia na meczu polskiej ligi. Nagranie już krąży po sieci
To miała być grupa marzeń i spacerek na mistrzostwa Europy, które odbędą się za rok w Niemczech. Czechy, Mołdawia, Albania, Wyspy Owcze - awans reprezentacji Polski miał być formalnością. Wyszła kompromitacja.
- Boje się tylko, że sytuacja będzie taka, że my te miejsca w tabeli... To przyzwyczajmy się powolutku - stwierdził Robert Podoliński w "Kanale Sportowym".
Były trener, a obecnie ekspert został zapytany przez dziennikarza Tomasza Smokowskiego "skąd u niego tyle goryczy". Jak zareagował Podoliński? - Wręcz przeciwnie Tomku - odparł. - Martwię się tylko, bo dobro tej reprezentacji, polskiej piłki, leży mi na sercu głęboko.
- Zobaczcie jak wygląda sytuacja bez Zielka (Piotra Zielińskiego - przyp. red.). Jak wygląda sytuacja z Robertem, który nie jest w świetnej formie - mówił wyraźnie zmartwiony.
Podoliński wskazał też najjaśniejszą postać w meczu z Czechami. - Nicola Zalewski to jest absolutnie nieoczywisty bohater. Gdybyśmy mieli prognozować, kto będzie najlepszy, to na pewno nie jego tylko inne nazwiska. To na kim dalej budować? - zakończył.
Polacy rozegrali już wszystkie mecze w fazie grupowej eliminacji do Euro 2024. Z ośmiu spotkań wygrali zaledwie trzy. Tyle samo przegrali. Aktualnie są na 3. pozycji, a mogą spaść jeszcze jedną niżej. Wtedy gorsze okazałyby się tylko... Wyspy Owcze.
Zobacz także:
Reprezentacja jak stare auto z popsutą skrzynią biegów
"Trzeba się modlić". Boniek szczery do bólu ws. sytuacji Polaków