Piękna pogoda i seria trzech wygranych zwycięstw na swoim boisku zgromadziła w Bielsku-Białej sporą rzeszę kibiców spragnionych ligowego pojedynku Górali. Bielszczanie wymagali tylko jednego - zwycięstwa swojej ekipy. Choć Motor znajduje swoje miejsce w dolnej części ligowej tabeli, to Podbeskidzie podeszło do rywala z dużym respektem.
Pierwsze minuty spotkania należały do gospodarzy, którzy za wszelką cenę chcieli już od początku ustabilizować swoją grę zdobyczą bramkową. Już w 4. minucie idealną sytuację na zdobycie bramki miał Mariusz Sacha. Młody pomocnik z Bielska-Białej otrzymał idealnie podanie od Pawła Żmudzińskiego i stojąc oko w oko z golkiperem gości minimalnie przestrzelił.
Minutę później doszło niemalże do identycznej sytuacji. Piłkę zagraną ze środka pola otrzymał Krzysztof Chrapek, jednak strzał filigranowego napastnika obronił Przemysław Mierzwa.
Po kwadransie gry stadion w karetce musiał opuścić poważnie kontuzjowany Piotr Koman. W dość kuriozalnej sytuacji doszło do wjazdu ambulansu na stadion, bowiem samochód pogotowia nie mógł przejechać przez zbyt niską konstrukcję monitoringu. Ochrona dopiero po kilku minutach uporała się z utrudnieniem i wychowanek Podbeskidzia mógł już bezproblemowo zostać odwieziony do szpitala. - Jest to poważna kontuzja. Myślimy że szybko do nas dojdzie - oznajmił po meczu szkoleniowiec Górali Marcin Brosz.
Z minuty na minutę coraz bardziej rozkręcali się gracze Motoru, którzy mieli optyczną przewagę. Goście z Lubelszczyzny ładnie konstruowali akcję, jednak na 16 metrze byli dobrze powstrzymywani przez szczelny blok bielskiej defensywy.
W 37. minucie świeżo pozyskany przez lubelskich działaczy Kamil Król był bliski zdobycia bramki. Młody napastnik mający za sobą przeszłość we włoskiej lidze huknął po ziemi z całych sił, lecz Łukasz Merda sparował w ostatniej chwili piłkę na rzut rożny.
Kiedy już piłkarze obu ekip byli myślami w szatni ręką w polu karnym zagrał jeden z graczy Motoru. Piłka przypadkowo odbiła się od ramienia lublinianina, ale sędzia bez zawahania wskazał na wapno. - Moim zdaniem pierwszy rzut karny został podyktowany zbyt pochopnie. Ręka była, ale bardzo przypadkowa i do tego przy ciele - tak argumentował po spotkaniu Kamil Król. Problematyczną jedenastkę na bramkę zamienił nie kto inny, jak najlepszy snajper Górali Dariusz Kołodziej.
Po zmianie stron goście ruszyli odrabiać straty. W 49. minucie Daniel Koczom uderzył z narożnika pola karnego. Piłka przeleciała minimalnie obok słupka Podbeskidzia. Znów się sprawdziło stare piłkarskie porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach. Minutę po doskonałej okazji Motoru Górale strzelili kolejną bramkę. Chrapek odegrał piłkę na wolną pozycję do Martina Matusa. Słowacki napastnik z zimną krwią wykorzystał prezent od wychowanka Górnika Brzeszcze. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki Motoru.
Do końca spotkania Motor miał lekką przewagę. Mimo straty dwóch bramek lublinianie walczyli jeszcze o choć jeden punkt. Jednak to gospodarze w końcówce zdobyli trzecie trafienie. Obrońcy Motoru bezpardonowo w polu karnym sprowadzili Chrapka na ziemię, sędzia tym razem już bez protestów ze strony graczy Motoru podyktował jedenastkę, którą ponownie na bramkę zamienił Kołodziej. - Nie strzeliłem jeszcze nigdy dwóch karnych w jednym meczu - oznajmił po meczu rozradowany Kołodziej. - Świetnie byłoby zdobyć koronę króla strzelców, ale ja o tym nie myślę. Najważniejsze jest strzelać bramki i wygrywać spotkania - dodał bielski supersnajper.
Podbeskidzie spełniło oczekiwania kibiców i znów uczyniło kroczek w kierunku upragnionej ekstraklasy. Teraz przed bielską ekipą ciężka przeprawa w Gdańsku, ale piłkarze spod stoków Klimczoka zapowiadają walkę o pełną pulę punktów.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Motor Lublin 3:0 (1:0)
1:0 - Kołodziej (k.) 43'
2:0 - Matus 50'
3:0 - Kołodziej (k.) 90'
Składy:
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Koman (13' Hirsz), Szmatiuk, Dancik, Sacha (81' Gorszkow), Jarosz, Kołodziej, Żmudziński, Chrapek, Matus (63' Zaremba).
Motor Lublin: Mierzwa - Syroka, Płotka (70' Maciejewski), Ptaszyński, Żmuda, Misztal, Ocholeche, Rafał Król, Popławski (65' Kołodziejski), Kamil Król, Koczon (65' Stachyra).
Żółte kartki: Żmudziński, Jarosz (Podbeskidzie) oraz Misztal, Ocholeche (Motor).
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: 3500.
Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Dariusz Kołodziej.
Najlepszy piłkarz Motoru: Marcin Popławski.
Najlepszy piłkarz meczu: Dariusz Kołodziej.