Znów musieli dopłacić do organizacji meczu. "Nie mogę tego zrozumieć"

GKS Tychy po pełnym emocji meczu pokonał Bruk-Bet Termalicę Nieciecza 3:2, dwa gole zdobywając w doliczonym czasie gry. Spotkanie obserwowało 2588 widzów i tyski klub znów musiał dopłacić do organizacji meczu. Nie może tego zrozumieć prezes GKS-u.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
piłkarze GKS-u Tychy WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: piłkarze GKS-u Tychy
Śląski klub ma za sobą najlepszą rundę od wielu lat. GKS Tychy jest w gronie drużyn walczących o awans i to pomimo odmłodzenia kadry. Nowi właściciele postawili na młodzież, co daje wiele korzyści. Jednym z celów działaczy jest zwiększenie frekwencji na domowych meczach GKS-u.

Póki co nie ma jednak co marzyć o wypełnieniu nowoczesnego stadionu po brzegi. To udało się tylko podczas pucharowego meczu z Legią Warszawa (13 218). Drugim pod względem frekwencji był mecz z Wisłą Kraków (7 198), a potem z Motorem Lublin (5 755), Miedzią Legnica (5 435), Podbeskidziem Bielsko-Biała (4 017), Zniczem Pruszków (3 877), Lechią Gdańsk (3 792) i Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (2 588).

Tego, że ludzie w 120-tysięcznych Tychach nie wybierają się na mecze GKS-u, nie rozumie prezes klubu Maximilian Kothny.

ZOBACZ WIDEO: Co Polacy myślą o reprezentacji Polski i Michale Probierzu? "Oglądałem. Źle zrobiłem"

- Cały czas dążymy do zwiększenia frekwencji na stadionie. W porównaniu do ostatniego sezonu zwiększyliśmy ją o 34%, ale cały czas zbyt wiele miejsc na stadionie jest pustych. To jest cały czas wielkie wyzwanie i nie mogę zrozumieć dlaczego w tak dużym mieście na mecze przychodzi taka liczba fanów. Mieliśmy mecz z Lechią Gdańsk, gdzie drugi zespół grał z czwartym i mieliśmy zaledwie trzy i pół tysiąca kibiców. Nie mogę tego zrozumieć - powiedział podczas spotkania z dziennikarzami.

Co odstrasza kibiców? Wszak ceny biletów na mecze nie są wysokie, a sam zespół gra atrakcyjną piłkę. Do tego dzieci na stadion wchodzą za złotówkę. Nie jest jednak tajemnicą, że tyszanie mobilizują się głównie na najciekawsze kibicowsko mecze. Wpływ ma też pogoda.

To martwi działaczy, bo w tym sezonie do organizacji czterech domowych meczów GKS musiał dopłacać.

- Jeśli na stadionie mamy cztery tysiące kibiców, to klub musi dopłacać do organizacji dnia meczowego. Ludzie muszą zrozumieć, że musi być na trybunach minimum pięć tysięcy osób, żebyśmy wyszli przynajmniej na zero. W skali roku za pieniądze, które moglibyśmy otrzymać z biletów, bylibyśmy w stanie pozyskać dwóch dobrych piłkarzy. Ponadto koszt dnia meczowego wynosi od 80-100 tysięcy złotych - dodał Kothny.

Dlatego najważniejszym celem dla działaczy i prezesa jest zwiększenie frekwencji. - Atmosfera na stadionie niesie również piłkarzy na boisku. Mamy najlepszy start sezonu od piętnastu lat. Chciałbym zaprosić wszystkich ludzi, którzy naprawdę kochają klub do wsparcia w trzech ostatnich domowych spotkaniach w tym roku. Jeżeli będziemy na miejscach barażowych, to łatwiej będzie pozyskać nam zawodników oraz otrzymać pieniądze od inwestorów. Chcemy, żeby zespół był jeszcze lepszy i na koniec sezonu zakręcić się w okolicach miejsc barażowych - zakończył prezes.

Czytaj także:
Hajto polecał Polaka do Schalke. "Z jakimi amatorami mam do czynienia?"
Szachtar nadal naciska na FC Barcelonę, popis Ciro Immobile w Lidze Mistrzów

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×