Tylko jedno zwycięstwo w siedmiu ostatnich ligowych spotkaniach, brak wygranej na własnym boisku w PKO Ekstraklasie od 24 września. Po sobotnim remisie z Wartą Poznań (2:2) wielu kibiców Legii Warszawa przekonywało, że to koniec marzeń o odzyskaniu tytułu mistrza Polski.
Jakby tego było mało, najlepiej nie dzieje się w zespole. Trener Kosta Runjaić ujawnił, że Blaz Kramer nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie z Wartą, ponieważ odmówił gry w rezerwach.
- Są pewne zachowania, których nie akceptuję. Dlatego podjąłem decyzję, że Blaz nie pojawi się w kadrze na mecz z Wartą Poznań. Decyzja była spowodowana konsekwencją jego zachowania. Nie chciał wystąpić w meczu rezerw Legii. Żaden zawodnik nie będzie ponad klubem - tłumaczył Runjaić.
Jaka będzie przyszłość Słoweńca w drużynie i jak to wpłynie na formę Wojskowych?
- Na pewno w drużynie jest regulamin wewnętrzny i trener mógł podjąć taką decyzję - mówi nam Sylwester Czereszewski, były piłkarz Legii w latach 1997-2002. Były król strzelców Ekstraklasy nie chce jednak krytykować napastnika i przypomina, że gdy w ostatnich tygodniach Kramer pojawiał się na boisku, to trafiał do siatki.
- Z drugiej strony trochę rozumiem zawodnika. To nie było tak, że ostatnio Kramer był kontuzjowany i wracał do treningów. On jeszcze na początku miesiąca wychodził na boisko, strzelał gole - dodaje. Na przełomie października i listopada Kramer zdobył łącznie cztery bramki w meczach z Zrinsjkim Mostar, GKS-em Tychy i Stalą Mielec, by w dwóch kolejnych spotkaniach znów pełnić rolę rezerwowego.
- Dla piłkarza zejście do rezerw to trochę kara. Proszę przypomnieć, ile lat ma Kramer? 27? No to mogliby dać sobie spokój, nie jest to już młody piłkarz, który musi łapać minuty. Może kogoś trzeba było poświęcić, żeby pokazać twardą rękę? - zastanawia się Czereszewski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem
Odesłanie do rezerw Kramera zastanawia fanów z Warszawy, ponieważ w słabszej dyspozycji znajduje się Thomas Pekhart, nieskuteczny jest też Marc Gual. Pierwszy nie trafił do siatki od 27 września, a mimo to regularnie wychodzi w podstawowej "11".
"Dzięki" wpadkom Rakowa, Jagiellonii i Lecha Poznań, Legia wciąż znajduje się blisko ligowej czołówki. Aby jednak dogonić rywali, w grze Wojskowych wiele musi się poprawić.
Przede wszystkim gra defensywna, która kuleje od początku obecnego sezonu, co wielu kibiców łączy z odejściem z klubu dotychczasowego asystenta Kosty Runjaicia, Aleksandara Rogicia, który odpowiadał m.in. za stałe fragmenty gry.
Czereszewski: - Początek sezonu w wykonaniu Legii był fantastyczny, przyznam, że sam się takich wyników nie spodziewałem. Jednak potem przyszła obniżka formy, seria porażek i widać, że dyspozycja piłkarzy nadal nie jest optymalna. Legia męczy się, traci gole, widoczne są problemy przy stałych fragmentach gry. Coś jest nie tak, choć przecież w defensywie ma tam kto grać.
Przypomnijmy, że latem z Legii odszedł Maik Nawrocki, jednak do klubu sprowadzono do obrony m.in. Radovana Pankova, Steve'a Kapuadiego czy Marco Burcha. Każdemu z nich przydarzają się jednak błędy, a częste rotacje stosowane przez Runjaicia raczej nie pomagają w zgraniu formacji. Swoje zrobiły też problemy ze zdrowiem Rafała Augustyniaka.
- Na pewno Legii taki kryzys nie przystoi. Na Łazienkowską przyjeżdżają zespoły, które nie boją się Legii i chcą grać w piłkę. Na początku sezonu kłopoty w defensywie przykrywała ofensywa, w każdym meczu Legia potrafiła więcej strzelić niż stracić i trochę do tego przyzwyczaiła - ocenia były reprezentant Polski.
W PKO Ekstraklasie Legia straciła już 20 goli, do tego 16 w meczach europejskich pucharów.
- Przypomnijmy sobie choćby mecze z Pogonią w Szczecinie, gdzie Legia wygrała 4:3 czy w Wiedniu (5:3). Ale okazało się, że tak nie będzie zawsze, przyszła gorsza forma atakujących i zrobił się problem. Kto nie przyjedzie do Warszawy, zespół jest w opałach. Dziwi mnie to, bo Legia przez lata słynęła z dobrej obrony - podsumowuje.
W najbliższy czwartek Legię czeka wyjazdowy mecz w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Remis z Aston Villą Birmingham zapewni wicemistrzowi Polski awans do kolejnej fazy rozgrywek.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty