Daniel Myśliwiec podsumował porażkę z Radomiakiem. Miał w głowie jedno słowo

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec

- Dostaję "trójkę" u siebie. Nie mogę się doczekać kolejnego meczu u siebie i zmazać plamę - mówi Daniel Myśliwiec, trener Widzewa Łódź po przegranej 0:3 z Radomiakiem Radom w 17. kolejce PKO Ekstraklasy.

Goście trafiali do siatki w 38., 48. i 74. minucie odpowiednio za sprawą Leandro Semedo, Ediego Semedo i Rafała Wolskiego. Można było odnieść wrażenie, że grę starała się prowadzić drużyna z Łodzi, a ta z Radomia strzelała bramki. Więcej o przebiegu spotkania przeczytasz TUTAJ.

- Przyjmujesz "trójkę" u siebie i masz wiele myśli w głowie a propos samego przebiegu. Gdy odetnę się od emocji, które się kotłują, zastanawiam się, jak tę piłkę lepiej rozumieć. Słowo, które mam w głowie to: "momentum" i jak przygotować zespół na obraz wydarzeń. Wydawało się, że w tych nieoptymalnych warunkach do grania w piłkę robiliśmy wszystko nieźle, pomimo że przeciwnik miał pomysł bardzo zbliżony, żeby nie powiedzieć taki sam jak Lech tydzień temu, jeśli chodzi o wychodzenie do pressingu - przyznał Daniel Myśliwiec na pomeczowej konferencji prasowej.

W pierwszej części gry widzewiacy oddali tylko jeden strzał. Rywale zaś mieli już wtedy na koncie dwie bramki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału

- Pod kątem merytorycznym nie mogę mieć pretensji, staraliśmy się dążyć do wykreowania sytuacji, ale zabrakło mi pasji, puszczenia lejców, pozytywnych emocji, które powodują, że idziemy do przodu. Największy żal mam do siebie, bo zrobiłem sobie i drużynie taki "challenge". Po euforii po ostatnim spotkaniu, chciałem tak stonować nastroje na odprawie przedmeczowej. Polegał on na zagraniu na zero z tyłu. To było kluczowe - chcąc pójść krok dalej, bo dawno nam się to nie udało - zdradził trener Widzewa Łódź.

- O ile miałem poczucie, że w pierwszej połowie było okej, to zabrakło pójścia va banque i zdobycia bramki. To było ważniejsze niż nie stracenie. Dobry pressing, dobry odbiór, piłka spada w środek, jesteśmy bliżej, ale... pojawia się moment zawahania. Przeciwnik stworzył cztery sytuacje, z czego zdobył trzy gole. To mnie zastanawia, jak przygotować zespół do tego "momentum". Niewiele zwiastowało, że to się skończy tak źle - uzupełnił.

Po wygranej w Poznaniu z Lechem przed tygodniem w drużynie z pewnością zapanowała euforia. Teraz czerwono-biało-czerwoni byli zdecydowanie przybici. A w perspektywie kilku kolejnych dni jest mecz 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski ze Stalą Mielec i wyjazdowe starcie w Krakowie z Puszczą Niepołomice.

- Dostaję "trójkę" u siebie. Nie mogę się doczekać kolejnego meczu u siebie. Patrząc na to, jak wygląda teraz szatnia i jak moi piłkarze są zdenerwowani efektem naszej pracy, ja się o to nie boję, tylko nie mogę się doczekać, aż będziemy mogli zmazać plamę - skomentował Myśliwiec.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Mecz PKO Ekstraklasy przerwany. Na trybunach trwała reanimacja

Komentarze (0)