Zadecydowały błędy. Dwie bramki w hicie PKO Ekstraklasy

40 tysięcy widzów na Tarczyński Arena było świadkami spotkania, które momentami nie powalało. Obie ekipy - Śląsk Wrocław zarówno jak i Raków Częstochowa - popełniały bardzo kosztowne błędy. Mecz zakończył się remisem 1:1.

Mateusz Byczkowski
Mateusz Byczkowski
Erik Exposito i Bogdan Racovitan PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Erik Exposito i Bogdan Racovitan
Śląsk Wrocław przeżywa fantastyczny okres - sportowo, ale również poza boiskiem. Już kilka tygodni temu wszystkie bilety na niedzielne spotkanie z Rakowem Częstochowa zostały wyprzedane. Powtórzyła się więc sytuacja z października, kiedy aktualny lider PKO Ekstraklasy rozgromił Legię Warszawa (4:0).

Wygląda więc na to, że nie tylko ekipa z Warszawy potrafi przyciągać kibiców. Do stolicy Dolnego Śląska przyjechała drużyna Dawida Szwargi - aktualny mistrz Polski, który w czwartek zanotował pierwsze zwycięstwo w Lidze Europy ze Sturmem Graz (1:0).

Wrocławianie podchodzili do poważnego sprawdzianu. Jeśli chcą myśleć o tytule, muszą wygrywać także z tymi najlepszymi. Miejscowi kibice na Tarczyński Arena mogli się zawieść po pierwszej połowie. Przeważał bowiem Raków, a gospodarze zdołali oddać jeden celny strzał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału

Przyjezdni udokumentowali przewagę w 24. minucie. Dośrodkowanie w pole karne Śląska posłał Fran Tudor. Z piłką minął się Alex Petkow i jego błąd wykorzystał Sonny Kittel, który z bliskiej odległości pokonał Rafała Leszczyńskiego.

Było więcej tych złych wiadomości dla wrocławian. Tuż przed przerwą kontuzji doznał Łukasz Bejger. Obrońca nie mógł kontynuować gry, więc Jacek Magiera wpuścił na murawę Aleksandra Paluszka.

W drugiej połowie lider PKO Ekstraklasy rozpoczął od zrywu, który trwał zaledwie moment. Cały czas przy piłce utrzymywali się rywale. Gospodarze mieli jednak swoje szanse. Walkę o górną piłkę po dośrodkowaniu wygrał Aleks Petkow, ale trafił wprost w bramkarza Rakowa.

Wydawało się, że częstochowianie mają wszystko pod kontrolą... do czasu. W pewnym momencie piłka dotarła do Piotra Samca-Talara. Zawodnik Śląska zobaczył, że daleko ze swojej bramki wyszedł Vladan Kovacević i oddał płaski strzał, który wylądował w siatce.

Goście chcieli szybko odpowiedzieć. Znajdujący się na jedenastym metrze Ante Crnac źle trafił w futbolówkę. Swoją okazję miał również Bogdan Racovitan. Rumun po dośrodkowaniu Marcina Cebuli, uderzył na bramkę Rafała Leszczyńskiego. Golkiper lidera PKO Ekstraklasy zatrzymał jego próbę.

Tarczyński Arena znów mógł wpaść w ekstazę. Kapitalną piłkę do Erika Exposito posłał Rafał Leszczyński. Hiszpański gwiazdor PKO Ekstraklasy miał jednak problemy z przyjęciem piłki, a to dało szansę bramkarzowi Rakowa na skrócenie kąta i obronę strzału napastnika.

Raków atakował, ale obrona gospodarzy - oprócz wpadki Aleksa Petkowa - była solidna. Niedzielny hit zakończył się remisem. Na pewno robi wrażenie fakt, iż z trybun oglądało go 40 tysięcy kibiców.

Śląsk Wrocław - Raków Częstochowa 1:1 (0:1)
0:1 - Sonny Kittel 24'
1:1 - Piotr Samiec-Talar 67'

Składy:

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Patryk Janasik, Łukasz Bejger, Aleks Petkow, Jehor Macenko - Peter Pokorny (88' Daniel Łukasik) - Piotr Samiec-Talar, Patrick Olsen (90+3' Michał Rzuchowski), Petr Schwarz, Mateusz Żukowski - Erik Exposito

Raków Częstochowa: Vladan Kovacević, Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas - Jean Carlos Silva, Gustav Berggren, Vladyslav Kochergin (62' Ben Lederman), Srdjan Plavsić (82' Deian Sorescu) - Bartosz Nowak (73' John Yeboah), Sonny Kittel (62' Marcin Cebua) - Ante Crnac (73' Łukasz Zwoliński)

Żółte kartki: Petr Schwarz (Śląsk Wrocław) - Srdjan Plavsić (Raków Częstochowa)

Sędzia: Szymon Marciniak

Zobacz też:
Dreszczowiec. Osiem goli w meczu Cracovii z Ruchem Chorzów!

Czy Raków obroni tytuł mistrzowski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×