Mioduski ostro do sędziów: "Ja tego nie odpuszczę". PZPN komentuje sytuację

Materiały prasowe / Canal+Sport / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski krzyczący do sędziów
Materiały prasowe / Canal+Sport / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski krzyczący do sędziów

- To jest skandal. Ja tego nie odpuszczę - tak prezes Legii Dariusz Mioduski wygrażał po meczu z Wartą Poznań arbitrom, którzy schodzili do szatni. Szef Kolegium Sędziów PZPN obiecuje, że porozmawia o tym właścicielem klubu ze stolicy.

Mecz PKO Ekstraklasy, w którym Legia Warszawa podejmowała Wartę Poznań (2:2), obfitował w sędziowskie kontrowersje. Pierwszą dyskusyjną sprawą było podyktowanie rzutu karnego po faulu Radowana Pankowa. Legionista uderzył łokciem zawodnika gości, ale krytycy zarzucali, że to mógł być naturalny ruch ciała.

Później kontrowersyjną decyzję sędziowie podjęli na korzyść gospodarzy. Dawid Szymonowicz przewrócił Ernesta Muciego w polu karnym. Mimo protestów Warty, arbiter podyktował jedenastkę dla Legii.

O tym, czy decyzje sędziów były błędne, dyskutowali eksperci w programie relacjonującym mecze Ekstraklasy na antenie Canal+Sport. Były międzynarodowy sędzia Adam Lyczmański skrupulatnie oceniał wyżej opisane decyzje. Bez wahania uznał, że były prawidłowe.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału

Ale nie tylko te decyzje podniosły temperaturę meczu. Gorąco było także po ostatnim gwizdku sędziego Damiana Kosa. Gdy arbiter z asystentami schodzili z boiska do szatni, tuż przed wejściem do tunelu pod trybuny zatrzymywał ich prezes legionistów Dariusz Mioduski. Ewidentnie miał pretensje do sędziów. To, co do nich mówił, nagrał dziennikarz meczyki.pl Dawid Dobrasz. Znacznie więcej wyłapały kamery Canal+Sport.

- To jest skandal. Ja tego nie odpuszczę - zwracał się w kierunku arbitrów Mioduski.

Czy Komisja Ligi Ekstraklasy podejmie działania dyscyplinarne w stosunku do szefa klubu z Warszawy za takie zachowanie wobec arbitrów?

- Opisane wydarzenie nie znalazło się ani w raporcie sędziego, ani delegata meczu Legia - Warta, stąd sprawa nie była podejmowana przez Komisję Ligi - tłumaczy nam menedżer biura prasowego PKO Ekstraklasy Dominik Mucha.

Dopytaliśmy, czy istnieje możliwość, że po czasie zostaną podjęte jakieś działania dyscyplinujące takie zachowanie prezesa Legii?

- Teoretycznie istnieją - przyznaje Mucha. - Natomiast podkreślę, że to sędzia ocenia, czy słowa wypowiadane przez działacza w jego kierunku wykraczają poza standardowe ramy przyjęte w kontaktach między arbitrem a przedstawicielem klubu. Jeżeli uzna, że nie, to wówczas Komisja Ligi nie ma podstaw, by doszukiwać się przekroczenia przepisów regulaminu dyscyplinarnego - wyjaśnia.

A co na to szef Kolegium Sędziów? Czy nie oburza go, że działacz tak bezpardonowo groził jego podopiecznym? - Najpierw musze powiedzieć, że sędziowanie w tym meczu było dobre - zaczyna mówić nam Tomasz Mikulski. - Natomiast co do incydentu na stadionie Legii, to nie rozmawiałem jeszcze z prezesem Mioduskim. Ale będzie do tego okazja w przyszłym tygodniu na spotkaniu z prezesami klubów PKO Ekstraklasy. Do tego momentu nie chcę oceniać tego zajścia - ucina opiekun sędziów w strukturach PZPN.

O sprawę zapytaliśmy dopytaliśmy też wspomnianego wcześniej eksperta telewizyjnego, byłego sędziego międzynarodowego Adama Lyczmańskiego.

- Nie rozumiem postępowania prezesa Legii - mówi. - Według mnie arbiter podjął jak najbardziej słuszne decyzje. W zasadzie szef klubu z Warszawy powinien się cieszyć, bo jego zawodnik Josue powinien wylecieć z boiska za swoje zachowanie po tym, jak otrzymał żółtą kartkę. Przypomnę, że ostatnio jeden z piłkarzy za użycie słowa "frajer" wobec sędziego, został usunięty z placu gry - tłumaczy Lyczmański.

A czy według niego prezes Legii powinien otrzymać karę za wywieranie wpływu na sędziów? - Prezes w uniesieniu mówił, że "on im tego nie odpuści". Cóż, chyba trudno będzie go ukarać za takie wyrażenie, jeżeli nie było tam żadnych słów obraźliwych - kończy.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Hiszpanie uciszają hejterów Lewandowskiego. Gorąco po występie Polaka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty