Częściowe zadowolenie w Lechu Poznań. Arka miała problem z biegunką

PAP / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: John van den Brom
PAP / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: John van den Brom

Lech Poznań nie zagrał w Gdyni wielkiego meczu, ale pokonał Arkę 1:0 i awansował do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. - Pierwsza połowa była dobra, druga nie do końca - mówił trener John van den Brom.

Kolejorz teoretycznie miał trudne zadanie, ponieważ udał się na boisko lidera Fortuna I ligi. W pierwszej połowie goście zdominowali Arkę, choć gol padł dopiero w czasie doliczonym.

Po przerwie działo się mniej. Poznaniacy zdjęli nogę z gazu. Z jednej strony była kontrola boiskowych wydarzeń, z drugiej zaś proszenie się o gola wyrównującego. W końcówce było blisko, ale na wysokości zadania stanął Filip Bednarek.

- Najważniejszym zadaniem był awans do kolejnej rundy. Zagraliśmy dobrą pierwszą połowę, wykreowaliśmy parę sytuacji i strzeliliśmy gola w bardzo ważnym momencie. W mojej opinii druga połowa nie była już tak dobra. Arka grała lepiej, stosowali proste środki, nie stwarzali klarownych okazji, ale taka gra bywa niebezpieczna. Do samego końca musieliśmy być skoncentrowani - powiedział trener John van den Brom na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w Polsce odwołują mecze. A w Rosji? Spójrzcie sami

Dla Arki była to pierwsza przegrana od 23 września. Później gdynianie złapali serię dziewięciu zwycięstw z rzędu, a w minionej kolejce zanotowali remis. Trener Wojciech Łobodziński miał pretensje o słabą pierwszą połowę w wykonaniu jego zespołu, ale z drugiej strony to Arka miała najlepszą sytuację. Po błędzie Antonio Milicia sam na sam z Filipem Bednarkiem znalazł się Karol Czubak, lecz strzelił bardzo źle.

- Czasami takie momenty są przełomowe. Jakoś specjalnie nam nie szło, a taka bramka mogła zmienić oblicze meczu - przyznał.

Problemy Arki zaczęły się długo przed spotkaniem. - Do ostatnich minut walczyliśmy, żeby Martin Dobrotka i Przemysław Stolc w ogóle zagrali w tym meczu. Mieli biegunkę, wymiotowali - mówił Łobodziński.

A żeby tego było mało, to w drugiej połowie z kontuzją boisko opuścił Hubert Adamczyk i jego występ w dwóch ostatnich meczach w 2023 roku stanął pod znakiem zapytania.

- Mam nadzieję, że to nie będzie nic poważnego, chociaż wiemy, że on miał już problemy z tym kolanem. Nie chcę ferować wyroków. Poczekamy na wyniki badań, nie będziemy za wcześnie dramatyzować. To byłaby dla nas duża strata - podsumował trener Arki.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty