Zamieszanie wokół decyzji Barcelony o Lewandowskim. "Już nigdy taki nie będzie"

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- Gdyby nie jego nazwisko, już by go tam nie było - nie wątpi Piotr Urban, ekspert Eleven Sports od ligi hiszpańskiej, o sytuacji trenera Barcelony. Komentuje też zamieszanie dotyczące decyzji klubu wobec Roberta Lewandowskiego.

Choć Robert Lewandowski strzelił w ostatnią niedzielę swojego ósmego gola w tym sezonie La Liga, po meczu z Gironą znów nie mógł liczyć na pochwały. W końcówce hitu z Gironą reprezentant Polski miał doskonałą okazję na doprowadzenie do remisu 3:3, jednak fatalnie spudłował.

Duma Katalonii przegrała ostatecznie 2:4 (1:2) i bardzo oddaliła się od obronienia tytułu mistrza Hiszpanii. W tabeli traci do liderującej Girony już siedem punktów. Po niezłych meczach z FC Porto (2:1) i Atletico Madryt (1:0) nastroje w Katalonii uspokoiły się, jednak niedzielna porażka znów wywołała dyskusje nad Lewandowskim i trenerem - Xavim Hernandezem.

Piotr Urban, były piłkarz drużyn młodzieżowych Osasuny Pampeluna, obecnie ekspert w stacji Eleven Sports, nie staje po stronie ludzi, którzy wieszczą koniec polskiego napastnika. - Ja mam wrażenie, że fizycznie Robert Lewandowski ostatnio lepiej się prezentuje - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty. - Oczywiście, to już nie jest zawodnik z czasów Bundesligi i już nigdy taki nie będzie. Ale jego trzeba oceniać przez jeden pryzmat - strzelanych goli. On ma robić robotę w polu karnym.

- Niestety, według statystyk Lewandowski marnuje najwięcej sytuacji ze wszystkich napastników w La Liga i krytyka jest czymś normalnym. Widzę po nim, że bardzo się spina. To zdarza się u napastników, że chcą tak bardzo się przełamać, że to ich blokuje i wtedy jest im jeszcze trudniej - przekonuje.

"Potrzebny mu jeden, wielki mecz"

Według eksperta świetnym momentem na przełamanie mentalne "Lewego" był niedawny mecz z Atletico, w którym Polak miał trzy doskonałe okazje. Żadnej nie zdołał jednak zamienić na gola. - Wierzę, że będzie jeszcze strzelał gole dla Barcelony. Potrzebny jest mu jednak jeden, wielki mecz. Nie z rywalem pokroju Deportivo Alaves, ale na poziomie Ligi Mistrzów. Tak mogło być już z Atletico Madryt.

W poniedziałek gruchnęła wiadomość, że nasz napastnik nie znalazł się w kadrze Blaugrany na spotkanie Ligi Mistrzów z Royalem Antwerpia. Już jednak we wtorek poinformowano, że Lewandowski poleci do Belgii, podobnie jak pominięci wcześniej Roland Araujo i Ilkay Gundogan. Oficjalny powód zmiany decyzji? Pozostanie drużyny w Antwerpii do czwartku i możliwość treningu z zespołem.

Hiszpańscy dziennikarze przekonują jednak, że za wszystkim stoi prezydent klubu, Joan Laporta. Chce, by Barcelona poważnie potraktowała mecz szóstej kolejki Champions League i zarobiła pieniądze za zwycięstwo, czyli 2,5 miliona euro (WIĘCEJ TUTAJ).

Urban nie jest zaskoczony takimi doniesieniami z Katalonii.

- Taka też była moja pierwsza myśl. Oficjalnie do zmiany doszło ze względu na logistykę i że w Barcelonie mieliby tylko jeden trening. Ok, możemy to kupić. Ale gdyby było tak, jak piszą dziennikarze, nie byłbym zaskoczony. Nawet bym na to stawiał.

Od kilku tygodni trwa też w Katalonii próba wypychania Lewandowskiego z klubu. Pojawia się wiele wypowiedzi dotyczących jego odejścia z Barcelony, pojawiały się już nawet takie, że klub jest zdecydowany na jego sprzedaż (WIĘCEJ TUTAJ). Podnosi się kwestię jego zarobków, które rosną wraz z długością kontraktu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: magiczne zagranie. Wszystko zrobił perfekcyjnie

Podobne działania mediów w Katalonii widzieliśmy już przy okazji sytuacji Frenkiego de Jonga, którego chciał pozbyć się potrzebujący pieniędzy klub. Właśnie wtedy głównym tematem dziennikarzy były zarobki Holendra i wytykanie jego słabej gry.

- Zaczyna to tak właśnie wyglądać. Nie widzę jednak szans, żeby Robert Lewandowski odszedł z Barcelony w zimowym oknie transferowym. Klub go potrzebuje, wciąż jest najlepszym strzelcem drużyny, a oparcie wszystkiego na Victorze Roque, 20-latku, który jeszcze nie grał w Europie, byłoby ogromnym ryzykiem. Ale jeśli do końca sezonu niewiele się zmieni, w Katalonii nie będą mu robić problemów z odejściem - przekonuje nasz rozmówca.

Druzgocące wnioski nt. trenera Barcelony

Eksperta ds. hiszpańskiej piłki pytamy też, czy Xavi Hernandez powinien nadal być trenerem Barcelony.

Urban: - Xavi będzie trenerem, bo wyszedł z grupy w Lidze Mistrzów, a to było kluczowe zadanie. Ale czy nadal powinien nim być? Nie jestem przekonany. Dla prezesa dużym parasolem ochronnym jest to, że Xavi jest... Xavim. Katalończykiem, legendą klubu, tego nie kupisz. Ale prawda jest taka, że od kilku miesięcy nie widzę postępu w tym zespole. Na dodatek z kolejnymi miesiącami wielu piłkarzy nie wygląda lepiej, tylko gorzej.

Były piłkarz młodzieżowych drużyn Osasuny Pampeluna nie widzi efektów pracy Xaviego, nie podobają mu się także jego wypowiedzi. 

- Oglądam przedmeczowe i pomeczowe konferencje Xaviego i widzę, że on po prostu się gubi, daje sprzeczne komunikaty w stosunku do słów piłkarzy. Najpierw mówi, że zespół wygląda słabo mentalnie. Piłkarze odpowiadają z kolei, że nie. Potem trener odwraca sytuację i twierdzi, że to presja mediów daje się we znaki. Co na to zawodnicy? Mówią, że to nieprawda.

- A już niesamowite było dla mnie to, co powiedział po spotkaniu z Gironą, że drużyna jest w budowie. To jakby łapanie się ostatniej deski ratunku. Przecież klub wydał 250 milionów euro na nowych piłkarzy! Michel, szkoleniowiec Girony, przejął zespół zaledwie trzy miesiące wcześniej niż on. Miał prawie tyle samo czasu. Najpierw awansował do La Liga, dziś ogrywa Xaviego na jego boisku - argumentuje.

"Gdyby nie to, już by go nie było"

Od pewnego czasu krytycy obecnego trenera FCB przekonują, że ten nie rozwija zawodników. Co na to Urban?

- Na pewno Marc-Andre ter Stegen wrócił na swój poziom, choć na niego Xavi mógł mieć najmniejszy wpływ. Wciąż rozwija się Ronald Araujo, postęp zrobił Andreas Christensen, podobnie Gavi. Ale dużo więcej tych nazwisk nie ma. Nie brakuje takich, którzy dobrze się prezentują na początku pracy z Xavim, a potem tylko gorzej. Najbardziej martwi brak rozwoju.

Po porażce z Gironą pojawiła się statystyka, z której wynika, że Xavi Hernandez ma gorszy procent wygranych meczów na ławce Barcelony niż... Quique Setien, a niewiele lepszy niż Ronald Koeman. Szkoleniowcy tak przecież krytykowani za pracę wykonaną w klubie, wcale nie mający lepszej drużyny.

- A on ma naprawdę świetną ekipę! To jest skład, który powinien walczyć o wygranie Ligi Mistrzów. To nie są już młodzi, niedoświadczeni piłkarze. Nawet Pedri i Gavi nie są nastolatkami. Masz wielu zawodników w sile wieku, od których trzeba wymagać już teraz. Gdyby to nie był Xavi, to już by go nie było w Barcelonie - kończy.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (11)
avatar
Kubuś z IV b
13.12.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Fajnie przekręca też Jędrek z IV a jednak najśmieszniejszy jest Kokardka z IV c :-) 
avatar
Juliś
13.12.2023
Zgłoś do moderacji
1
32
Odpowiedz
Jeszcze Zuzia z III a też śmiesznie przekręca, ale to nie to co Kokardka :-) 
avatar
korn
13.12.2023
Zgłoś do moderacji
42
4
Odpowiedz
tam musi lewy odejsc a zespol musi grac swoja pilke Barcelonska -lewy jest calym zlem tej druzyny im wczesiej to zrobia tym bedzie lepiej dla klubu 
avatar
Juliś
13.12.2023
Zgłoś do moderacji
1
33
Odpowiedz
Ach jaki ten z Kokardką jest mądry i jak potrafi fajnie przekręcać imiona :-) Jeszcze tylko Kubuś z IV b tak potrafi :-) 
avatar
stary_trener
13.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Taktyka i styl gry Barcelony tragiczne. W kraju podobnie w Poznaniu [Lech] ale umiejetnosci pilkarzy znaczaco slabsze. Ciezko oglada sie cos takiego!