"Persona non grata w lokalach z kebabem". Duńczycy piszą o Polaku
FC Kopenhaga gra dalej w Lidze Mistrzów. Duński zespół pokonał Galatasaray Stambuł 1:0 i zajął drugie miejsce w grupie. Ogromna w tym zasługa Kamila Grabary. Nic zatem dziwnego, że duńskie media doceniły jego występ.
Dalsza gra Kopenhagi w Lidze Mistrzów to duża zasługa Kamila Grabary. Polski bramkarz we wtorkowym spotkaniu z Galatasaray kilkukrotnie uratował drużynę przed stratą gola. Dwukrotnie popisał się świetnymi interwencjami w końcówce spotkania.
Nic zatem dziwnego, że duńskie media chwalą polskiego bramkarza. Serwis bt.dk dał mu cztery gwiazdki na sześć możliwych. "Może podziękować swojej obronie, że w nowym roku będzie mógł ponownie używać rękawic, bo w meczu z Galatasaray praktycznie nie miał pracy. Ostatecznie pokazał jednak klasę kilkoma dobrymi interwencjami" - uargumentowano.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy"Czwórkę" w sześciostopniowej skali Grabarze dał tez portal tipsbladet.dk. "Polski bramkarz prawdopodobnie był persona non grata we wszystkich lokalach z kebabem w Norrebro, odkąd nieco ponad dwa miesiące temu odwiedził Stambuł. Polak zachował czyste konto i długo musiał czekać na pierwszą interwencję. W końcówce zaliczył kilka udanych obron" - dodano.
To nawiązanie do słów Grabary o tureckich kibicach. Rozwścieczył nimi zwłaszcza fanów Galatasaray. - Słyszałem od mojego przyjaciela, że kibice Fenerbahçe są lepsi - mówił dwa miesiące temu polski bramkarz.
Z kolei portal bold.dk dał Grabarze "piątkę" w skali dziesięciostopniowej. "Polak wydawał się nieco niepewny. Nie był zmuszany do dzikiej akcji ratunkowej, ale w zamian miał kilka wątpliwych kopnięć. Oczekujemy więcej od bramkarza, który może spodziewać się spokojnego wieczoru" - podsumowano.
Polak w tym sezonie rozegrał 32 mecze dla FC Kopenhagi. W 11 z nich zachował czyste konto. Wiadomo już, że Grabara po sezonie zmieni klub. Przejdzie do niemieckiego VfL Wolfsburg.
Czytaj także:
Bayern wbił gwóźdź do trumny Manchesteru United
Wielkość Realu Madryt. "Królewscy" wybili rywalom nadzieje z głowy