W październiku Janusz Filipiak trafił do szpitala w stanie krytycznym. Miał doznać zatrzymania akcji serca, a służby medyczne go reanimowały. Od tamtego czasu niestety nie napływały żadne informacje o stanie zdrowia 71-latka.
17 grudnia firma, której był współzałożycielem, Comarch w oficjalnym komunikacie poinformowała, że Janusz Filipiak zmarł. - Zarząd Comarch S.A. z wielkim smutkiem informuje o otrzymaniu informacji o śmierci Prezesa Zarządu, Pana Profesora Janusza Filipiaka - mogliśmy przeczytać w komunikacie.
W poniedziałek Zbigniew Boniek był gościem Romana Kołtonia na kanale YouTube "Prawda Futbolu". W rozmowie z dziennikarzem były prezes PZPN powrócił wspomnieniami do Janusza Filipiaka. Wiceprezydent UEFA przytoczył m.in. jedną z rozmów telefonicznych.
- Cracovia grała ważny mecz i doszło do spornej sytuacji w sprawie ewentualnego rzutu karnego dla niej. No i Janusz, bośmy przeszli na ty, do mnie dzwoni: "Kurczę, ty, to ja cię wożę do Kiszyniowa tam i z powrotem, a ty mi karnego nie dajesz?!" (śmiech). Odpowiedziałem: "Tak to nie funkcjonuje. Możemy iść na kolację, robić, co nam się podoba, ale to nie ja decyduję o wynikach i rzutach karnych" - zdradził Zbigniew Boniek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu
Były piłkarz m.in. Juventusu w rozmowie z Polsatem Sport mówi wprost, że w ostatnich latach to Cracovia była na pierwszym miejscu u Filipiaka, a nie firma Comarch. Całe życie prezesa była podporządkowane krakowskiemu zespołowi.
- Janusz Filipiak w Cracovii był długo i wszystko podporządkował klubowi. Można nawet powiedzieć, że w ostatnich latach bardziej był skoncentrowany na Cracovii, niż na swoim wielkim przedsiębiorstwie Comarchu, w którym sprawy szły swoją drogą. Szkoda pana profesora, jego odejście to wielka strata, ale mam nadzieję, że rodzina, córka również będą zakochani w Cracovii i klub nadal będzie się rozwijał - zakończył Zbigniew Boniek.
Zobacz także:
Maciej Skorża chce napisać historię. "Guardiola? Najlepszy menedżer na świecie"
Zobaczył Lewandowskiego na liście. "Żenujące"