Pierwsze podejście klubów założycielskich Superligi miało miejsce już w 2021 roku. Kierownictwo UEFA zagroziło wówczas, że na uczestników nowopowstałych rozgrywek zostaną nałożone kary.
W czwartek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że europejska federacja nie ma podstaw, by karać drużyny zaangażowane w Superligę. Ta decyzja odbiła się szerokim echem w środowisku piłkarskim.
Przede wszystkim działacze Realu Madryt i FC Barcelony zacierają ręce. Tymczasem prezes hiszpańskiej La Ligi jest przekonany, że nowe rozgrywki nie zastąpią Ligi Mistrzów w perspektywie najbliższych lat.
Javier Tebas poruszył tę kwestię podczas prezentacji Jose Manuela Rodrigueza Uribesa jako nowego sekretarza stanu ds. sportu w Hiszpanii. Prezes w swoim stylu zareagował na pytanie, czy nadal uważa, że Superliga to "zawody barowe o piątej rano".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu
- Widziałem propozycję, którą wysłali i teraz mogę powiedzieć, że o szóstej rano. Nie mają licencji. Powtarzam: doprowadzili do odurzenia, do historii, która nie jest prawdą. A jeśli nie, to stawiam kolację - nie, 25 kolacji - że za co najmniej dwa lata nie będzie Superligi. Ani za sześć, ani za osiem - "Marca" cytuje słowa Tebasa.
Według Tebasa, szanse na powstanie Superligi są wręcz zerowe. - Jestem dziś znacznie szczęśliwszy, ponieważ jestem znacznie bardziej pewny tego, co wydarzy się w europejskiej piłce nożnej w ciągu najbliższych 15 lat - stwierdził.
Czytaj więcej:
Nie tylko Real i Barcelona. Trzeci klub otwiera się na Superligę
Legia i Lech zabrały głos ws. Superligi