Lindsay Rose jest jednym z tych piłkarzy, których Legia Warszawa chce jak najszybciej pożegnać. Nie gra w ogóle w pierwszej drużynie (zaledwie jeden występ w sezonie 2023/24), a jednocześnie co miesiąc pobiera wysoką pensję.
Dyrektor sportowy Legii Jacek Zieliński mówił niedawno w rozmowie z "Legionisci.com", że Rose po prostu nie pasuje do modelu gry zespołu. O tym, że nie grał, decydowały wyłącznie kwestie sportowe.
Były sygnały m.in. z Piasta Gliwice, który chciałby wzmocnić formację obronną, ale na przeszkodzie stanęły finanse, a konkretnie pensja zawodnika.
W ostatnim czasie pojawił się temat cypryjskiego Apollonu, o czym informowały tamtejsze media. Temat miał być bardzo zaawansowany i mieliśmy niebawem poznać konkrety. Tak się prawdopodobnie nie stanie, bo nagle do gry wkroczył Aris Saloniki, o czym pisał "Pressaris".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polak wymiata! Jego triki to prawdziwa maestria
Rose miał już dojść do porozumienia w kwestii warunków kontraktu. Ma związać się z Arisem do końca sezonu 2025/26. Do Grecji ma udać się w najbliższych dniach. Wtedy przejdzie testy medyczne i złoży podpis pod umową.
Dla Rose'a będzie to powrót do Arisu po kilku latach. To właśnie z tego klubu trafił do Legii w lipcu 2021 roku. Podpisał wtedy trzyletni kontrakt, który wygasa wraz z końcem obecnego sezonu. Już od dawna mówiło się o tym, że nie zostanie przedłużony.
Od początku przygody z Legią Rose rozegrał w stołecznym zespole 46 meczów. Ostatnio występował jednak tylko w trzecioligowych rezerwach.
CZYTAJ TAKŻE:
Co za popis napastnika Nottingham Forest. Niczym Henry, Berbatow i Kane [WIDEO]
Sporo. Taka jest różnica w zarobkach między Szczęsnym i Milikiem