"Przez własną głupotę". Lato nie hamował się ws. reprezentacji Polski
Grzegorz Lato w wywiadzie dla "Super Expressu" nie gryzł się w język, komentując dokonania kadry w ostatnich 12 miesiącach. - Podstawowym błędem było zatrudnienie Fernando Santosa - przyznał były reprezentant.
Pierwszym rywalem Biało-Czerwonych będzie Estonia. W przypadku zwycięstwa, Polska w meczu o awans na Euro 2024 zagra na wyjeździe z lepszym pary Walia - Finlandia.
Grzegorz Lato nie wyobraża sobie, by Polacy mieli przegrać z Estończykami. Zdaniem byłego reprezentanta (100 występów w latach 1971-1984) i potem prezesa PZPN (w latach 2008-12), ewentualny finał baraży nie będzie jednak łatwą sprawą.
- A dalej będzie trudno. Walia jest dla mnie faworytem i pewnie z nimi zagramy finał. Chyba bym nawet wolał zagrać z nią. (...) A Finlandia ma ciekawy zespół z wieloma zawodnikami grającymi w zagranicznych klubach, z dobrym skutkiem. U siebie byliby bardzo niebezpieczni. Bardziej, moim zdaniem, niż Walijczycy - ocenił Lato w wywiadzie dla "Super Expressu".
Ekspert futbolu podkreślił, że nasi piłkarze, jeśli wygrają baraże, w grupie Euro 2024 trafią na bardzo trudnych rywali - Holandię, Austrię i Francję - przez... głupotę.
- Trudno liczyć na coś innego, niż "grupa śmierci", jeśli jest się losowanym z czwartego koszyka. A my się w nim znaleźliśmy przez własną głupotę. No dobra, bardziej lekceważenie przeciwnika takiego jak Mołdawia (2:3 i 1:1 w el. Euro 2024 - przyp. red.). A podstawowym błędem - w tym przypadku ze strony PZPN - było zatrudnienie Fernando Santosa (w końcówce eliminacji Portugalczyka zastąpił Michał Probierz - przyp. red.) - podsumował 73-letni Lato.
Zobacz:
Domaga się wielkiego powrotu do kadry na baraże
Reprezentant Polski może trafić do giganta. "Rozmowy już ruszyły"