Legia zaciera ręce. Co dalej z Szymańskim?

Materiały prasowe / Fenerbahce / Twitter / Na zdjęciu: Sebastian Szymański
Materiały prasowe / Fenerbahce / Twitter / Na zdjęciu: Sebastian Szymański

Sebastian Szymański robi furorę w Fenerbahce i możliwe, że latem znów zmieni klub. Reprezentant Polski wzbudza duże zainteresowanie, co musi cieszyć działaczy Legii. Szymański może nawet zostać najwyższym transferem w historii klubu z Łazienkowskiej.

Chyba mało kto się spodziewał, że Sebastian Szymański okaże się w Fenerbahce Stambuł aż taką rewelacją. Polski pomocnik miał wejście smoka, a w rozmowie z WP SportoweFakty chwalił go nawet Edin Dżeko, największa gwiazda tureckiego giganta.

Szymański gra nie tylko efektownie, ale i niezwykle efektywnie. Za nami dopiero połowa sezonu, a jego liczby już są bardzo dobre.

Licząc ligę turecką i europejskie puchary bilans Polaka to 29 meczów, 11 goli i 10 asyst. W lidze Szymański jest drugim strzelcem Fenerbahce po wspomnianym Dżeko.

Oczywiście, takie występy nie przechodzą w Europie niezauważone. Polak jest łączony z coraz większymi klubami, a jednym z nich jest Napoli. Do tego przewijają się kluby angielskie i to nie z dołu tabeli. Ergo: wartość Szymańskiego szybko rośnie.

To może być nawet 30 mln euro

W tym momencie portal Transfermarkt wycenia go na 20 milionów euro, ale za tyle Turcy by go (raczej) nie puścili. Zdaniem Macieja Kaliszuka, dziennikarza Przeglądu Sportowego/Onet, powołującego się na osoby dobrze znające realia wokół Szymańskiego, realną kwotą może być nawet 30 mln euro.

Oczywiście, transfer zimą jest niemal na pewno wykluczony. Fenerbahce toczy zacięty bój z Galatasaray o mistrzostwo Turcji i jest mało prawdopodobne, aby właśnie w tym okienku zgodziło się na odejście kluczowego piłkarza.

Ale latem? Wtedy to już jak najbardziej możliwe. I teraz kluczowe pytanie: czy oznacza to zastrzyk gotówki dla Legii? Odpowiedź jest prosta: jak najbardziej tak. Czy mogą to być znaczące pieniądze? Zakładając bardzo wysoką cenę, tak.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej

A z jakiego tytułu pieniądze dla Legii skoro sprzedającym będą Turcy, a nabywcą klub z innego kraju? W tym przypadku nie chodzi już o klasyczny procent od kolejnego transferu. Ten Legia miała zagwarantowany, gdy sprzedawała Szymańskiego do Dynama Moskwa. Wtedy zapewniła sobie 15 proc. od kolejnego transferu.

Co z kasą od Rosjan?

Swoją drogą ciekawe, czy Legia te pieniądze od Rosjan otrzymała. Gdy WP SportoweFakty pytały o to za kulisami, odpowiedź była taka, że kasa powinna była być we wrześniu. Kiedy podpytywaliśmy później, odpowiedzi nie było.

Niemniej wracając do głównego tematu. Przy kolejnym transferze Szymańskiego Legia dostanie pieniądze z mechanizmu solidarnościowego. To 5 proc. wartości każdego transferu dla klubów, które szkoliły piłkarza od 12. do 23. roku życia. W takim przypadku beneficjentami byłyby Akademia Piłkarska Top54 Biała Podlaska, właśnie Legia Warszawa, Dynamo Moskwa i Feyenoord.

To między te kluby podzielone zostanie wspomniane 5 procent, proporcjonalnie do czasu spędzonego przez Szymańskiego w tychże drużynach. Dla przypomnienia: od 12. do 15. roku życia to 0,25 proc. za sezon, a od 16. do 23. po 0,5 proc. za sezon. Szymański przebywał w Legii między piętnastym a dwudziestym rokiem życia.

Legia ma szansę na czwarty zarobek na Sebastianie Szymańskim
Legia ma szansę na czwarty zarobek na Sebastianie Szymańskim

Przeskoczy Majeckiego?

To oznacza, że to właśnie Legia będzie głównym beneficjentem mechanizmu solidarnościowego w tym przypadku, bo trafi do niej niecałe trzy procent całej kwoty. Ergo: jeśli Szymański odejdzie z Fenerbahce za 30 mln euro, to klub z Warszawy będzie mógł liczyć na 800 tysięcy euro.

To oznacza jeszcze jedno. Pieniądze ze wspomnianego mechanizmu oznaczałyby, że Szymański zostałby... najdroższym piłkarzem sprzedanym kiedykolwiek przez Legię. Oczywiście, sumując wszystkie wpływy za niego na konto stołecznego klubu.

W tym momencie rekordzistą Legii jest Radosław Majecki, sprzedany do AS Monaco za 7 mln euro. Szymański kosztował Rosjan 5,5 mln euro, ale dodatkowe około 1,4 mln euro należy się od nich Legii za wspomniane 15 proc. od kolejnego transferu. W tym momencie daje to prawie 7 mln euro. Kolejny zastrzyk z mechanizmu solidarnościowego przy następnym transferze może te zyski wyśrubować do poziomu ponad 7,5 mln euro.

W teorii pieniądze z tego mechanizmu kluby powinny otrzymać do 30 dni po zarejestrowaniu transferu danego zawodnika. Praktyka jest jednak bardzo różna, a nierzadko zdarzają się i opóźnienia i dochodzenia roszczeń przed organami FIFA. Do zapłaty zobowiązany jest klub kupujący danego gracza.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty