Po pierwsze, trzeba potrafić go obudować na boisku. Po drugie, on sam musi przestać robić rzeczy, przy których uwidaczniają się jego wady.
To, że Barcelona tworzy sobie sytuacje, to fakt. Zawodnicy Dumy Katalonii oddali w tym sezonie już 114 celnych strzałów (statystyki za fbref.com) na bramkę rywali. Nie licząc goli samobójczych Floriana Lejeune'a i Sergio Ramosa, piłka znalazła drogę do siatki 32 razy.
Wg wskaźnika xG powinno z tych sytuacji paść 41 goli. To znaczy, że Barca zdobyła o dziewięć bramek mniej niż powinna. W tym aspekcie jest najgorsza w lidze wraz z Deportivo Alaves. Dlaczego pojawia się to w kontekście Roberta Lewandowskiego?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polak wymiata! Jego triki to prawdziwa maestria
Gdyż on sam jest odpowiedzialny za "zmarnowanie" aż czterech goli. Na listę strzelców wpisał się do tej pory w lidze hiszpańskiej osiem razy, a jego xG wynosi 11.7 (najwyższe w lidze). To dość wstydliwa dla napastnika statystyka, bo oznacza, że ma problem z wykorzystywaniem sytuacji.
W zeszłym sezonie Robert był na minusie jedynie 0.5 punktu, a w jednej z kampanii w Bayernie potrafił strzelić osiem goli więcej niż zakładano.
Z tym wiąże się zdecydowanie słabsza skuteczność, jeśli chodzi o zamienianie strzałów celnych na bramki. Przez całą karierę Robert kręcił się w okolicach 0,4-0,5 gola na strzał celny. To oznacza, że potrzebował mniej więcej dwóch strzałów, żeby piłka zatrzepotała w siatce.
W sezonie 2023/24 ta statystyka wynosi u niego 0,29, a więc jest to bliżej czterech potrzebnych strzałów na gola. Nie możemy też powiedzieć, że Polak nie próbuje. Jest liderem pod względem liczby oddanych strzałów. Ma ich 55, tyle samo co współlider, czyli Rodrygo z Realu Madryt.
Bardzo ciekawie prezentują się także wykresy pokazujące to, skąd oddawane są strzały przez napastnika Barcelony i jak się kończą.
- zielona kropka - gol
- czerwona kropka - strzał niecelny
- fioletowa kropka - strzał zablokowany
- niebieska kropka - strzał celny
- żółta kropka - strzał w słupek/poprzeczkę
- im większa kropka, tym większe xG miał strzał
Co najbardziej rzuca się w oczy? Skuteczność z niewielkiej odległości. W Barcelonie po pierwsze, nie ma Roberta często w miejscu, w którym być powinien. To znaczy w polu karnym, na pozycji dziewiątki, mogącego wykończyć akcje. A co widać na wykresie, nawet jeśli już tam jest, to bardzo często zdarza mu się nie zdobywać bramki.
Natomiast gdy spojrzymy na grafikę z Bayernu, to wygląda ona całkowicie inaczej. W odległości maksymalnie 8-10 metrów od bramki dominują zielone kropki. To oznacza, że Lewandowski stracił skuteczność nawet w najprostszych sytuacjach.
Najprostsze rzeczy sprawiają problem
Bardzo mocno rzucają się w oczy problemy "Lewego" z przyjęciem piłki i opanowaniem jej. Czasami potrzebuje do tego więcej niż jednego kontaktu, często futbolówka mu odskakuje lub jest po prostu uprzedzany przez obrońców, zanim zdąży coś konkretnego zrobić.
Czy ma to swoje pokrycie w statystykach? Po 18. kolejce, czyli praktycznie na półmetku sezonu Lewandowski ma na swoim koncie 49 "nieudanych prób skontrolowania piłki". Dla porównania, w całym poprzednim sezonie miał ich 94, a w Bayernie wahało się to między liczbami 70-85. Oznacza to, że liczba takich zagrań wzrasta. Nie bardzo drastycznie, ale wzrasta.
Dlaczego więc wydaje się nam, że jest dużo gorzej niż w Niemczech? To proste. Tutaj wszyscy patrzą Robertowi na ręce na nogi. Trener, zarząd, dziennikarze, kibice. Presja jest niebotyczna, a każde złe zagranie może być wyciągnięte po meczu, stać się hitem mediów społecznościowych i "grzać" fanów Barcelony. Nie można powiedzieć, że w Bayernie presji nie było. Była. Tylko wygląda to całkowicie inaczej, kiedy zdobywasz n-ty tytuł z rzędu w swoim kraju i jesteś dominatorem.
Ciężar dla klubu?
Nie ma co ukrywać, że również zarobki Polaka mogą być dość poważnym powodem do zmartwień. Jego wynagrodzenie w trzecim sezonie ma urosnąć aż do 32 milionów euro brutto, a sam piłkarz będzie miał wtedy już 36 lat. Zaproponowanie takiej umowy to z pewnością nie był najmądrzejszy długofalowy ruch ze strony klubu, ale z drugiej strony mało kto mógł się spodziewać aż takiego zjazdu formy kapitana reprezentacji Polski.
Teraz bardziej niż kiedykolwiek ważna będzie wiosna w klubie i dyspozycja napastników. By w Barcelonie poważnie nie rozważano pozbycia się Roberta, musiałby on wystrzelić z formą lub liczyć na dogadanie się co do zmniejszenia pensji w nadchodzącym sezonie. Wpływ na jego sytuację będzie miał poniekąd także Vitor Roque.
Objawienie się talentu Brazylijczyka na wiosnę mogłoby pomóc w decyzji o wypchnięciu Polaka. Jednak nikt o zdrowych zmysłach po dobrym pół roku nie poszedłby va banque w Roque. Nikt o zdrowych zmysłach. A że jesteśmy w Barcelonie, to wszystko jest możliwe.
Regres na każdej płaszczyźnie?
Robert jesienią sezonu 2022/23 grał bardzo dobrze. Po mundialu zdecydowanie zjechał z formą, ale nie było aż tak źle. Porównując poprzednią kampanię do tej aktualnej, możemy się zszokować.
Tak naprawdę jedyna rzecz, która zwiększyła się u Lewego, to wiek. W tym sezonie dostaje średnio mniej podań (poniekąd to może być składowa formy zespołu, ale też nie najlepszego ustawiania się Roberta). Wygrywa mniej pojedynków w powietrzu, a także dużo gorzej prezentuje się w rozegraniu. Tak samo jego wskaźnik "ofensywnych akcji" (strzały, dośrodkowania, dryblingi) mocno spadł.
Jedynym trzymającym się bastionem Lewandowskiego jest xG. Nie można mu odebrać tylko tego, że dochodzi do wielu sytuacji. Problem pojawia się, gdy trzeba je wykorzystać. W tym sezonie Polak potrafił zanotować serię sześciu spotkań bez gola, co praktycznie nie zdarzało mu się w całej karierze.
Tutaj mamy wykres z uwzględnieniem ostatniego sezonu Roberta w Bayernie. Wydaje się gorszy niż ten z zeszłego sezonu, a minimalnie lepszy od aktualnego. Dlaczego? Ano dlatego, że wtedy nie brał udziału w wielu akcjach w Bayernie, a był tym, który je wykańcza.
Był obudowany kolegami, którzy "pracowali dla niego". Wniosek płynie z tego taki, że "Lewy" wcale nie potrzebuje cofać się do rozegrania i "prosić się o piłkę". Wtedy nie był ciałem obcym dla systemu, a jego elementem. Chociaż... czy aktualnie w Barcelonie można mówić o systemie?
Czy jest nadzieja?
Żeby nie było, że na "Lewego" tylko psioczymy, to nadal jest to zawodnik światowej klasy i, mimo swojego wieku, cały czas może być bardzo przydatny dla Barcelony. Widzimy jego motywację do pracy po przyjściu Vitora Roque.
Właśnie transfer młodego Brazylijczyka może być nie pewnym wotum nieufności w stronę Roberta, a wielkim kopem motywacyjnym, by Robert poprawił się na boisku i utrzymał swoją bezwzględną pozycję w pierwszej jedenastce.
Dodajmy do tego także, że od początku jego przygody w Barcelonie wszyscy młodzi zawodnicy cenią sobie to, jaką osobowością jest w szatni, jak potrafi pomagać mniej doświadczonym piłkarzom oraz jakim wzorem pracy jest.
Teraz, gdy pod jego skrzydła trafi Vitor Roque, Robert będzie mógł poczuć się jak mistrz Szifu pokazujący pandzie Po tajniki kung-fu. Brazylijczyk jest jednak w przeciwieństwie do bohatera "Kung-Fu Pandy" dużo bardziej utalentowany, więc Polakowi powinno być prościej.
Tak całkowicie na poważnie, to przyjście młodego napastnika, którego trzeba powoli nauczyć europejskiego piłkarskiego rzemiosła może (ale nie musi) być odwróceniem tendencji spadkowej Lewandowskiego. Teraz od niego samego zależy to, jak przepracuje najbliższe pół roku i czy będzie w stanie wrócić do formy, jaką prezentował chociażby rok temu.