Media: skandal z udziałem Pawła Cibickiego. Poważne zarzuty

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Paweł Cibicki z lewej
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Paweł Cibicki z lewej

Paweł Cibicki znowu wpadł w duże tarapaty. Jak donosi interia.pl, zdyskwalifikowany zawodnik miał dopuścić się oszustwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Problemy byłego piłkarza Pogoni Szczecin zaczęły się ponad dwa lata temu. Szwedzka federacja zdyskwalifikowała mającego polskie korzenie gracza, który brał udział w ustawianiu meczów. Następnie organy FIFA rozszerzyły zawieszenie i w efekcie Paweł Cibicki będzie mógł wrócić na murawę dopiero w 2025 roku.

W trakcie odbywania kary wychowanek Malmoe FF miał oszukać fanów tego klubu. O całej sprawie zrobiło się głośno w szwedzkim środowisku, a w rozmowie z portalem interia.pl głos zabrał jeden z kibiców, Jimmy Westerblad.

Mężczyzna dobrze znał Cibickiego. Jak relacjonował, w grudniu zeszłego roku 30-latek zaoferował mu wejściówki na nowy sezon ligi szwedzkiej.

- Zapytał, czy jestem zainteresowany karnetem, proponował dobrą cenę, więc oczywiście przystałem na tę ofertę. Wysłałem mu pieniądze, a on zapewniał, że bilety okresowe dotrą przed Bożym Narodzeniem. Kilka dni później powiedział, że będą trochę droższe, więc dosłałem mu różnicę. Następnie dodał, że muszę zapłacić jeszcze za przesyłkę pocztową. Na to również się zgodziłem - tłumaczył Westerblad.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w helikopterze. Tylko spójrz, gdzie spędza urlop

Nagle kibicom zainteresowanym biletami urwał się kontakt z Cibickim. Klub polecił im zgłosić sprawę na policję.

- Po 4 stycznia przestał mi odpowiadać. Zadzwoniłem do Malmoe FF, a w klubie usłyszałem, że nie ma żadnych biletów ani na jego, ani na moje nazwisko. Kiedy opisałem całą sytuację w mediach społecznościowych, odezwało się do mnie kilku innych kibiców, którzy zostali oszukani w taki sam sposób - dodał Westerblad.

Czytaj więcej:
Hiszpan bez hamulców o Lewandowskim. "Ma pół sezonu, żeby to wyjaśnić"
"W całkowitej tajemnicy". Nie spodziewali się Fernando Santosa

Komentarze (0)