Turcy zachwyceni Szymańskim. Ależ go nazwali

Getty Images /  NESimages/Herman Dingler/DeFodi Images / Na zdjęciu: Sebastian Szymański
Getty Images / NESimages/Herman Dingler/DeFodi Images / Na zdjęciu: Sebastian Szymański

Sebastian Szymański się nie zatrzymuje. Polak po raz kolejny zaprezentował się z kapitalnej strony. Pod wrażeniem dyspozycji, w jakiej znajduje się 24-latek, są tureckie media.

W tym artykule dowiesz się o:

W środę Fenerbahce Stambuł mierzył się z Konyasporem w meczu 16. kolejki tureckiej Super Lig. Udział w tym spotkaniu wziął Sebastian Szymański. Tak jak przez cały sezon, tak i teraz polski zawodnik zachwycił swoją grą.

Reprezentant Polski zdobył bowiem bramkę po strzale z około 10 metrów (wideo znajdziesz pod TYM LINKIEM). To jednak nie wszystko. Szymański zanotował także dwie asysty (przy trafieniach na 3:0 i 4:0). Co istotne, dokonał tego w... cztery minuty (odpowiednio w 40., 42. i 44. minucie).

Nie dziwi zatem fakt, że zachwycone polskim pomocnikiem są tureckie media. Te w samych superlatywach wypowiadają się o reprezentancie Polski. "Olśniewający występ Szymańskiego" - czytamy na portalu ensonhaber.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

"Szymański błysnął. Był jedną z najjaśniejszych postaci spotkania" - to z kolei komentarz dziennikarzy portalu beinsports.com. Warto podkreślić, że Sebastian Szymański zdołał pokazać się z bardzo dobrej strony i nie przeszkodził w tym fakt, że został ściągnięty z boiska po 45 minutach.

Dodajmy, że wspomniane spotkane zakończyło się pewnym zwycięstwem Fenerbahce Stambuł 7:1 (relacja z tego meczu dostępna jest pod TYM LINKIEM). Po tej wygranej zespół Sebastiana Szymańskiego umocnił się na pierwszej pozycji w tabeli Super Lig.

Z kolei sam reprezentant Polski może się pochwalić coraz lepszymi statystykami. W lidze 24-latek zdobył już dziewięć goli, co plasuje go na czwartym miejscu w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców rozgrywek. Oprócz tego zanotował osiem asyst, a to wszystko w dziewiętnastu spotkaniach.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty