O Sebastianie Szymańskim głośniej zrobiło się po transferze do Fenerbahce Stambuł. Kilka miesięcy po zmianie barw klubowych reprezentant Polski może się pochwalić świetnymi statystykami.
W lidze 24-latek zdobył już dziewięć goli, co plasuje go na czwartym miejscu w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców rozgrywek. Oprócz tego zanotował osiem asyst, a to wszystko w dziewiętnastu spotkaniach.
Nie dziwi zatem fakt, że Polak znalazł się na liście wielu silnych klubów. Jego wartość rynkowa wynosi na ten moment ok. 20-30 milionów euro. Tomasz Hajto w "Prawdzie futbolu" wyznał, że jego zdaniem kwota ta byłaby znacznie wyższa, gdyby Szymański... był innej narodowości.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
- Jakby Szymański był Chorwatem i grałby w Turcji, to kosztowałby sto milionów euro. Wystarczy, że miałby w paszporcie, iż jest Chorwatem. Oni zawsze patrzą na Chorwatów jak na potencjalnie wielkie gwiazdy. W Polsce w ostatnim czasie nie było zbyt wielu topowych gwiazd, więc te ceny nie są u nas aż takie wysokie - powiedział Hajto.
Na ten moment nic jednak nie wskazuje na to, by Szymański w najbliższym czasie miał odejść z Fenerbahce. W przeszłości nie brakowało głosów, że wiele klubów było zainteresowanych transferem Polaka jeszcze zimą. Do tego jednak najprawdopodobniej nie dojdzie, o czym mówił menedżer zawodnika.
Fenerbahce toczy zacięty bój z Galatasaray o mistrzostwo Turcji i jest mało prawdopodobne, aby właśnie w tym okienku zgodziło się na odejście kluczowego piłkarza. Jedyne, co mogłoby skusić tureckich działaczy, to gigantyczna oferta. Na to się jednak nie zanosi.
Zobacz także:
Turcy zachwyceni Szymańskim