- Pomyślałem że Franciszek Smuda daje mi wielką szansę i muszę ją wykorzystać. Tak naprawdę Beenhakker nigdy na mnie nie postawił. Przyjeżdżałem na zgrupowanie i od razu wiedziałem, że usiądę na ławce rezerwowych albo na trybunach. W takiej sytuacji ciężko przekonać do swoich umiejętności. Nawet jeśli zagrałem w jednym meczu, to nie mogłem się poczuć ważny i potrzebny - przyznał Tomasz Kuszczak.
27-letni bramkarz wciąż nie przebił się na stałe do pierwszej jedenastki swojego klubu, a dodatkowo władze klubu szukają kolejnego bramkarza. - Jest rywalizacja, a to, że klub rozgląda się za nowym bramkarzem, nie jest niczym szokującym. Edwin van der Sar nie jest już młodzieniaszkiem i nie będzie na Old Trafford zawsze. Nowi zawodnicy muszą dochodzić do zespołu i nie ma w tym nic dziwnego, Manchester rozgrywa tyle meczów w sezonie, że jeden bramkarz nie dałby rady. Moje miejsce w zespole jest takie, jakie wskaże Alex Ferguson - kiedy gram, jestem pierwszy, kiedy siedzę na ławce rezerwowych - drugi, kiedy na trybunach - trzeci. Przez ostatnie dziesięć meczów siedziałem na ławce rezerwowych - powiedział w rozmowie z Rzeczpospolitą.