W niedzielny wieczór bramkarz FC Barcelony skapitulował trzykrotnie po uderzeniach Vinicius Junior, a raz pokonał go Rodrygo Goes. Z kolei Robert Lewandowski popisał się ładnym trafieniem sprzed pola karnego, lecz to nie wystarczyło.
Przy stanie 1:4 Ronald Araujo obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką. Przy linii bocznej zrobiło się naprawdę gorąco. Sztab szkoleniowy wraz z piłkarzami FC Barcelony kipieli ze złości, natomiast bohater Realu Madryt jeszcze dolał oliwy do ognia.
Autor hat-tricka w meczu o Superpucharu Hiszpanii pokazał cztery palce w kierunku ławki rezerwowych rywali. Vinicius Junior poruszył tę kwestię podczas pomeczowej konferencji prasowej.
- Jest mi bardzo smutno, ponieważ wszyscy chcą ze mną walczyć, więc media pokazują: "Vini robi to, Vini robi tamto". Oni wiedzą, że takie rzeczy pojawiają się w prasie. Nie jestem święty, ale staram się koncentrować na grze, aby jak najlepiej wypaść - powiedział reprezentant Brazylii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Ku zaskoczeniu kibiców, Vinicius świętował zdobycie jednej z bramek w stylu Cristiano Ronaldo. W ten sposób chciał oddać hołd słynnemu Portugalczykowi.
- On jest moim idolem i wzorem do naśladowania. Zrobiłem to, bo obecnie gra w Arabii Saudyjskiej. Mecze z Barceloną nigdy nie są łatwe, a zagraliśmy niemal idealnie. Aby było perfekcyjnie, nie powinniśmy byli stracić gola Lewandowskiego - uzupełnił Vinicius.
Czytaj więcej:
"Tak nie można". Xavi skomentował przegrany finał z Realem
Ciągle uwielbiają Cristiano Ronaldo. Zobacz, co działo się na El Clasico