Zawodnicy powinni spojrzeć w lustro - I część rozmowy z Ryszardem Komornickim, trenerem Górnika Zabrze

W I części rozmowy portalem SportoweFakty.pl szkoleniowiec Górnika, Ryszard Komornicki opowiada o tym, jak odbiera niedawne wypowiedzi Roberta Szczota na jego temat, ocenia rundę jesienną w wykonaniu drużyny z Zabrza, zdradza czego zabrakło do lepszej pozycji na półmetku sezonu i wyjawia jaka jest recepta na to, by Górnik miał szansę w przyszłości nawiązać do sukcesów z lat swojej świetności.

Marcin Ziach: W ostatnim wywiadzie udzielonym naszemu portalowi Robert Szczot jawnie pana zaatakował, podważając pana profesjonalizm i kompetencje. Jak pan odniesie się do tej sprawy?

Ryszard Komornicki: Ja zachowania Roberta komentować nie będę. On sam, jak i wszyscy zawodnicy grający w Górniku powinni stanąć przed lustrem i się zastanowić czy wszystko co w tej rundzie zrobili było pokazem ich rzeczywistych możliwości i umiejętności.

Uważa pan, że niektórzy zawodnicy rubasznie mówiąc przechodzili obok meczów?

- Myślę, że zawodnicy powinni zastanowić się nad tym co zrobili źle, a co było w ich grze dobre. Ja i tak jako trener jestem odpowiedzialny za wszystkie niecelne podania, straty piłek i z tego sobie zdaję sprawę. Nie pozwolę sobie jednak na to by robiono ze mnie kozła ofiarnego czy tyrana, który nie potrafi z ludźmi pracować.

Nie ma pan sobie nic do zarzucenia?

- Na pewno nie to, że nie umiem pracować z zawodnikami. Wręcz przeciwnie. Zaufałem mojemu zespołowi aż za bardzo i poszczególnym zawodnikom, co czasami nie wychodzi mi na dobre. Ja jednak nie lubię na nikogo krzyczeć czy zmuszać do gry. Robert i każdy zawodnik, który był odsunięty od kadry meczowej dobrze wie, dlaczego się w niej nie znalazł. Myślę, że trochę uczciwości i charakteru by się tej drużynie przydało, bo tego jej bardzo brakuje.

W końcówce rundy gra Górnika nie wyglądała najlepiej. Nie najlepiej wyglądała też kadra zdziesiątkowana kontuzjami.

- Nie mogę winy za słabsze wyniki zrzucać na to, że tylu zawodników było kontuzjowanych. Dla mnie najważniejsze jest to, że mimo wszystko miałem kilkunastu zawodników do dyspozycji. Oczywiście kontuzje kluczowych zawodników nie ułatwiły nam zadania, ale to nie jest najważniejsze.

Jak oceni pan rundę jesienną w wykonaniu Górnika? Ta pierwsza od ponad trzydziestu lat runda w I lidze dała się drużynie we znaki.

- To, w której lidze zespół gra nie ma znaczenia. Czy będzie to liga pierwsza, druga czy ekstraklasa wszędzie liczy się to samo. Ważny jest charakter, a nam tego trochę brakowało. Zresztą od początku sezonu byliśmy zewsząd krytykowani za styl gry. Myślę jednak, że jeżeli popatrzymy na formę drużyny z początku i końca rundy widać różnicę.

Zespół w końcówce rundy nie wytrzymał psychicznie?

- Myślę, że był psychicznie za słaby by się przed napływającą z każdej strony krytyką bronić. Szukanie konfliktów w drużynie, układów, konfliktów zawodników z trenerem sprawiło, że drużyna podupadła na morale. Mecze wygrywa się nie tylko umiejętnościami, ale przede wszystkim ambicją i charakterem. Nam trochę tego brakowało.

Brakowało też na boisku zawodników z charakterem.

- Na pewno drużynie brakowało lidera. Zabrakło zawodnika, który wszystko to co się mówi w szatni, analizuje umiałby przenieść na boisko i poprowadzić grę drużyny. Taki zawodnik jest tej drużynie potrzebny. U nas niestety brakuje hierarchii i każdy gra w piłkę dla siebie. Nie podpowie koledze tego czy tamtego, bo boi się, że ten się na niego obrazi. Przyczyn słabszego końca rundy jest wiele, a my musimy je teraz przeanalizować i zmienić to, co było złe.

Jest pan spokojny o swoją posadę po ostatnich wynikach i nieprzychylnych komentarzach zawodników?

- Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Oczywiście swoje przemyślenia na ten temat mam. Często mówi się o mojej pozycji. Górnik na jesień zdobył trzydzieści-jeden punktów w dziewiętnastu spotkaniach. Ostatnia seria jest jednak dla mnie powodem rozczarowania i tego nie ukrywam. Myślę, że w Zabrzu musi być drużyna, która potrafi grać w piłkę i ma w sobie dużo zawziętości i charakteru żeby osiągnąć zakładany cel. Górnik musi mieć drużynę, z której wszyscy będą dumni. Nie wystarczy, że będziemy brylować w mediach i opowiadać czego to my nie zrobimy. Trzeba to udowodnić na boisku.

Jakich zawodników Górnik potrzebuje żeby wreszcie grać w piłkę dobrze i efektywnie?

- Przede wszystkim takich, którzy kochają piłkę nożną i kochają ten klub. Nie są nam potrzebni zawodnicy, którzy będą patrzyć tylko na to by im było dobrze tylko dlatego, bo podpisali w Zabrzu kontrakt i zarabiają sporo pieniędzy. Może to są słowa przykre, ale trzeba patrzeć na realia, a nie opowiadać sobie bajeczek na dobranoc.

Zna pan receptę na to, by uleczyć Górnika?

- Znam ten klub bardzo dobrze. Grałem tutaj przez długi okres mojej kariery, a teraz jestem trenerem. Aby uleczyć ten klub trzeba poświęcić czas. Swoje życie, nie tylko zawodowe, ale także prywatne. Wielu zawodników tego nie zna i nie rozumie, stąd biorą się starcia i presja. W Górniku nie wystarczy grać na 50 czy 70 procent. Z taką postawą nikt tutaj nic nie osiągnie.

Źródło artykułu: