Puchar Azji: największy faworyt na razie nie zawodzi. Festiwal kuriozalnych goli

PAP/EPA / Na zdjęciu: Ritsu Doan (w środku)
PAP/EPA / Na zdjęciu: Ritsu Doan (w środku)

Japonia na razie nie zawodzi. Główny faworyt Pucharu Azji pokonał Bahrajn 3:1 i zameldował się w ćwierćfinale. Nie brakowało jednak emocji, a także kuriozalnych bramek.

Reprezentanci Kraju Kwitnącej Wiśni skupiają największą uwagę, bo zajmują 17. miejsce w rankingu FIFA i na tym turnieju nie ma drużyny, która byłaby od nich lepsza. Środowy przeciwnik Japończyków sklasyfikowany jest dopiero na 86. pozycji, więc przystępował do gry w roli kopciuszka.

Przebieg spotkania nie był niespodzianką i podopieczni Hajime Moriyasu mieli wyraźną przewagę. Zamienili ją na gola w 31. minucie. Seiya Maikuma oddał strzał z dystansu, po którym piłka odbiła się od słupka, ale dopadł do niej Ritsu Doan i miał łatwe zadanie, więc tylko dopełnił formalności.

W drugiej połowie emocji było więcej, przede wszystkim ze względu na kuriozalne bramki. Już w 49. minucie zrobiło się 0:2. Gdy Takefusa Kubo trafił do siatki z kilku metrów, sędzia asystent zasygnalizował spalonego. I faktycznie, gdyby 22-latek otrzymał podanie od kolegi z drużyny, byłby na ewidentnym ofsajdzie. Sęk w tym, że piłkę zagrał mu nieporadnie interweniujący obrońca. Dlatego gol został uznany.

Bahrajn walczył jednak ambitnie i też wykorzystał koszmarny błąd rywali. Po rzucie rożnym Zion Suzuki próbował na raty łapać piłkę, lecz przeszkodził mu kolega z zespołu Ayase Ueda i skończyło się to samobójem.

Ueda jednak zrehabilitował się w najlepszy z możliwych sposobów i w 72. minucie trafił z ostrego kąta na 1:3. To był moment, w którym Japończycy rozwiali wszelkie wątpliwości i zapewnili sobie awans do ćwierćfinału Pucharu Azji. Tam ich rywalem będzie zwycięzca spotkania Iran - Syria.

Bahrajn - Japonia 1:3 (0:1)
0:1 - Ritsu Doan 31'
0:2 - Takefusa Kubo 49'
1:2 - Zion Suzuki (sam.) 64'
1:3 - Ayase Ueda 72'

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii

Komentarze (0)