9 mln zł za Polaka. Ogromne zdziwienie, kto tyle za niego zapłacił

Materiały prasowe / KVC Westerlo / Na zdjęciu: Karol Borys w barwach KVC Westerlo
Materiały prasowe / KVC Westerlo / Na zdjęciu: Karol Borys w barwach KVC Westerlo

Karol Borys w ostatnich godzinach okna transferowego zamienił Śląsk Wrocław na belgijski KVC Westerlo. - Trafia do bardzo fizycznej ligi - mówi nam legenda polskiej piłki Włodzimierz Lubański, który sporą część kariery spędził właśnie w Belgii.

Miał być transfer do Fiorentiny, PSV Eindhoven lub do jednego z klubów występujących w Premier League. Zainteresowanie topowych klubów było naprawdę olbrzymie.

Nic dziwnego, wszak Karol Borys znalazł się niedawno na liście "The Guardian" najbardziej 60 utalentowanych zawodników na świecie z rocznika 2006. Tymczasem - ku ogromnemu zdziwieniu - ostatecznie trafił ze Śląska Wrocław do przeciętniaka z ligi belgijskiej - KVC Westerlo.

Wartość transferu? Śląsk oczekiwał kwoty przynajmniej 2,5 miliona euro i 20 proc. od kolejnego transferu. Nie wiadomo, jakie warunki zaproponowali Belgowie, natomiast nieoficjalnie słychać, że transakcja zamknęła się w kwocie 2 mln euro (blisko 9 mln zł).

Tuż po ogłoszeniu transferu w mediach społecznościowych można było przeczytać wpisy kibiców Śląska, że przeprowadzka wyjdzie Polakowi na dobre, bo KVC Westerlo to słabszy zespół niż Śląsk i Borys powinien dostawać więcej minut.

Tylko, że to nie takie proste. Wprawdzie nowy zespół polskiego piłkarza nie jest belgijskim potentatem, a w drużynie nie ma potężnej konkurencji, to jednak o grę na pozycji ofensywnego pomocnika będzie mu trudno. Powód? Nicolas Madsen. 23-letni Duńczyk, który strzelił już w obecnym sezonie 11 goli (zdecydowanie najwięcej ze wszystkich).

- To przeciętny zespół. Nie liczy się w walce o najwyższe miejsca w Belgii. Jeśli Borys ma odpowiednie umiejętności piłkarskie, to przygotowanie siłowe, wytrzymałościowe i dopasowanie się do tempa gry są tylko kwestią czasu - mówi nam Włodzimierz Lubański, 75-krotny reprezentant Polski, były zawodnik m.in. belgijskiego KSC Lokeren. Po zakończeniu kariery zamieszkał właśnie w Belgii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne sceny tuż przed meczem. Trudno się nie wzruszyć

Trener Jacek Magiera nie stawiał na Borysa w Śląsku, a jednym z powodów miała być fizyczność 17-latka. Czyli w skrócie: umiejętności piłkarskie miał odpowiednie, ale musiał popracować nad muskulaturą, by zaistnieć w polskiej lidze. Tak przynajmniej można interpretować całe to zamieszanie z jednym z największych talentów we wrocławskiej piłce od lat.

Natomiast jeśli ktokolwiek myśli, że w Belgii gra się mniej fizycznie, to jest w sporym błędzie. Tam przede wszystkim gra się dużo szybciej, jest mniej czasu na podejmowanie decyzji. Często przypomina to grę w dwa ognie. Akcje przenoszą się z jednego pola karnego pod drugie. Przekonało się już o tym paru Polaków, jak choćby Filip Starzyński, Rafał Wolski czy Michał Skóraś.

- Tempo gry w Belgii jest wyższe niż w Polsce. To liga bardzo fizyczna. Zaangażowanie, agresywność są na bardzo wysokim poziomie - mówi Lubański.

Na co dzień w klubie nie ma zbyt dużej presji. To znaczy jest na pewno mniejsza niż w Club Brugge, do którego poszedł wspomniany Skóraś. Niemniej, Borys niczego nie dostanie za darmo, ponieważ Westerlo jest poważnie zamieszane w walkę o utrzymanie.

Jeśli będzie dobry, to będzie grał. Ale jeśli w Westerlo będą podchodzić do Borysa podobnie jak w Śląsku, czyli uznają, że braki w fizyczności są zbyt duże, to zawodnik będzie bardzo powoli wprowadzany do zespołu. Nie należy nastawiać się, że w najbliższych tygodniach będziemy oglądać Polaka w wyjściowej jedenastce. Zresztą, miejsce na ławce rezerwowych już będzie sukcesem po tych paru treningach.

- Zawsze trzeba dać zawodnikowi kredyt zaufania. Musi się dopasować do nowego otoczenia, nowego sposobu treningu, gry zespołu. Wchodzi w zupełnie nowe miejsce, do zespołu grającego inaczej niż Śląsk. Będzie potrzebował chwili, żeby wszystko przyswoić - mówi Lubański.

Gdy już się przebije, zacznie grać regularnie, notować liczby i pokazywać to, co choćby w reprezentacji Marcina Włodarskiego, to może temat wielkiego transferu może wrócić bardzo szybko. Belgowie już niejednokrotnie udowodnili, że potrafią sprzedawać zawodników za gigantyczne pieniądze. Najnowszy przykład to Gift Orban, który przeszedł z KAA Gent do Olympique Lyon za 12 milionów euro.

- Liga belgijska jest mocno obserwowana przez skautów największych europejskich klubów. Jeśli dobrze się zaprezentuje, to w niedługim czasie może otrzymać ofertę "piętro wyżej" - podsumował Lubański.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty