Niedzielna wygrana Jagiellonii Białystok narzuciła presję na Śląsk Wrocław. Drużyna z Podlasia zrównała się liczbą punktów z ekipą z Dolnego Śląska i ta musiała zdobyć minimum jedno "oczko", aby po obecnej kolejce pozostać na pozycji lidera. Ta sztuka się jej nie udała.
Podopieczni Jacka Magiery mieli swoje sytuacje, ale brakowało im skuteczności. Natomiast Pogoń Szczecin we Wrocławiu zaatakowała raptem kilka razy, ale jedna z tych akcji była na tyle konkretna, że zakończyła się bramką dla Portowców.
W 72. minucie gościom udało się umieścić piłkę w siatce i trzeba im przyznać, że wcześniej kilka razy postraszyli rywala. Dlatego też ta bramka nie była bardzo dużym zaskoczeniem, choć to, w jaki sposób padła, jest już inną kwestią.
Piłka w polu karnym spadła pod nogi Fredrika Ulvestada, ale Norweg trochę pogubił się w tej sytuacji. W pewnym momencie oddał jednak strzał, który raczej nie wpadłby do bramki. Jednak futbolówka odbiła się jeszcze od obrońcy Śląska, Patryka Janasika, i po chwili zatrzepotała w siatce.
Potem goście ze Szczecina dość często musieli się bronić przed atakami wrocławskiej ekipy, ale ostatecznie dowieźli korzystny wynik i na Pomorze Zachodnie wracają z kompletem punktów. Z takiego rezultatu bardzo cieszą się również w Białymstoku, bo dzięki temu Jagiellonia wskoczyła na fotel lidera.
Czytaj też:
Śląsk zatrzymany na własnym terenie
Skandal w PKO Ekstraklasie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola