Śląsk Wrocław poprzedni rok zakończył na pozycji lidera PKO Ekstraklasy. Zespół Jacka Magiery, który jeszcze kilka miesięcy temu bił się o utrzymanie, jest obecnie bez wątpienia rewelacją ligi. Przed niedzielnym spotkaniem można było zastanawiać się, jak wpłynie na niego przerwa zimowa.
- Czy to dobrze, czy źle, że gramy z Pogonią na początek rundy? To się okaże. Chcemy grać o trzy punkty i wygrywać. Jest tylko 15 meczów do końca. Znamy Pogoń Szczecin, wiemy jakie mają mocne strony - mówił Magiera podczas przedmeczowej konferencji prasowej (więcej TUTAJ).
No właśnie, Pogoń Szczecin nawet mimo gorszych momentów jest drużyną groźną, posiadającą w swoich szeregach zawodników, którzy wyróżniają się na murawie. Natomiast największą gwiazdą w niedzielnym starciu był bez dwóch zdań Erik Exposito. Lider klasyfikacji strzelców PKO Ekstraklasy nie miał jednak nastawionego celownika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola
Hiszpański strzelec pod koniec pierwszej połowy stanął przed wielką szansą, po tym jak piłka wpadła mu pod nogi po rykoszecie. Napastnik Śląska oddał fatalny strzał wysoko nad bramką. Chwilę wcześniej zamiast uderzać, wybrał podanie głową do Patricka Olsena, ale ten nie zdołał sięgnąć piłki.
Mimo wszystko Exposito starał się odnaleźć swoją pozycję i kibice często widzieli go w akcji... w bocznych strefach boiska. Raz dośrodkował na głowę Piotra Samca-Talara, który oddał niecelny strzał.
Natomiast najlepszą okazję w pierwszej połowie, po prostu stuprocentową miał Petr Schwarz. Nahuel Leiva huknął na bramkę Valentina Cojocaru, a ten "wypluł" futbolówkę. Dotarł do niej właśnie Schwarz i z bliskiej odległości koszmarnie spudłował.
Przed przerwą wrocławianie byli drużyną kontrolującą starcie na Tarczyński Arena. W drugiej części spotkania obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze tworzyli sytuacje, a Pogoń starała się odpowiadać. Wyprowadzić swój zespół na prowadzenie mógł Nahuel Leiva.
Pomocnik Śląska wbiegł w pole karne przeciwników, zszedł na lewą nogę i uderzył z ostrego kąta. Wszystko zrobił dobrze do momentu oddania strzału, który trafił w bramkarza szczecinian - przynajmniej tak wyglądało to na powtórkach telewizyjnych. Zespół prowadzony przez Jensa Gustafssona cierpliwie czekał na okazję.
I taka się pojawiła - nawet niejedna. Z bliskiej odległości uderzył bowiem Efthymios Koulouris. Wszystko wskazywało na to, że nic nie uchroni gospodarzy od utraty gola. Kapitalną interwencję zanotował jednak Rafał Leszczyński i sparował futbolówkę na słupek.
Moment później Pogoń prowadziła już 1:0. Szczecinianie ruszyli lewą stroną, piłka wpadła pod nogi Fredrika Ulvestada, a ten wbił ją do siatki z pomocą... Patryka Janasika.
Emocje rosły - na murawie jak i trybunach. W pewnym momencie plastikowa butelka poleciała w kierunku Valentina Cojocaru, który został trafiony w plecy. Minęła chwila i z trybun leciały kolejne przedmioty. Sędzia Szymon Marciniak zadecydował o przerwaniu meczu.
Zawodnicy zeszli z boiska na kilka minut, a Erik Exposito i Łukasz Bejger poszli uspokoić nastroje na sektorze zajmowanym przez tych najbardziej zagorzałych sympatyków wrocławskiego klubu.
Piłkarze wrócili do gry, ale wynik pozostał bez zmian. Nie pomogły też nowe nabytki Śląska w tym m.in. Patryk Klimala, który w niedzielę miał okazję zadebiutować w nowym zespole. Drużyna Jacka Magiery tym samym straciła pozycję lidera PKO Ekstraklasy i zakończyła serię szesnastu spotkań bez porażki.
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 0:1 (0:0)
0:1 - Fredrik Ulvestad 72'
Składy:
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Martin Konczkowski (76' Mateusz Żukowski), Łukasz Bejger, Aleks Petkov, Patryk Janasik - Peter Pokorny - Piotr Samiec-Talar (76' Patryk Klimala), Patrick Olsen (83' Burak Ince), Petr Schwarz (75' Alen Mustafić), Nahuel Leiva (90+10' Jehor Macenko) - Erik Expisito
Pogoń Szczecin: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist (90+1' Rafał Kurzawa), Benedikt Zach, Mariusz Malec, Leonardo Koutris - Joao Gamboa - Wahan Biczachczian (62' Alexander Gorgon), Adrian Przyborek (62' Marcel Wędrychowski), Fredrik Ulvestad, Kamil Grosicki - Efthymios Koulouris (90+11' Wojciech Lisowski)
Żółte kartki: Joao Gamboa
Sędzia: Szymon Marciniak
Zobacz też:
Nowy rok, stara Jagiellonia. Popis strzelecki w Łodzi [WIDEO]
Jagiellonia dalej skuteczna i bramkostrzelna. Były piłkarz Widzewa pomógł wygrać