Sabotażyści w pierwszej połowie i zmartwychwstanie Legii. Oceny za mecz z Molde

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Legia Warszawa
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Legia Warszawa

Po pierwszej połowie był absolutny dramat i zero powodów do optymizmu. Po przerwie jednak Legia Warszawa zrobiła sporo, by w rewanżu były emocje. Molde ostatecznie wygrało 3:2, ale awans jest sprawą otwartą. Oceny w skali 1-10.

[b]

Kacper Tobiasz (1)[/b]. Antybohater. To była kompromitacja bramkarza, który podobno uchodzi za jednego z lepszych w polskiej lidze. Przy pierwszym golu nie miał wiele do powiedzenia, ale drugi w pełni obciąża jego konto. Rzucił się do piłki, jakby pierwszy raz uprawiał tę dyscyplinę sportu. Wypuścił z rąk i rywal miał strzał do pustaka. Trzecie trafienie? Też mógł zrobić więcej, bo uderzenie było w sam środek. W dodatku nie było nie wiadomo jak silne. Ma szczęście, że w drugiej połowie koledzy trochę uratowali mu skórę.

Artur Jędrzejczyk (4). Druga bramka wzięła się poniekąd z faktu, że Jędrzejczyk opuścił strefę i wybiegł bardzo wysoko. Chciał przeczytać rywala i zagrać na tzw. wyprzedzenie, natomiast bardzo mocno się oszukał. Wystarczyło sprytne zagranie na jeden kontakt i 35-latek został daleko w tyle, choć i tak Tobiasz powinien to wyjaśnić i po prostu złapać piłkę. Z całego bloku obrony wyglądał najbardziej solidnie, choć akurat to marne pocieszenie. Również u niego nie brakowało "elektryki".

Steve Kapuadi (1). Przy pierwszym golu był za daleko od strzelca i nawet w małym stopniu nie utrudnił mu sytuacji. A przy trzecim? Matko święta, to już było piłkarskie samobójstwo. Już na orlikach trenerzy tłumaczą dzieciom, by nie szli na raz. A on dał się nabrać na prosty zwód przeciwnika i otworzył mu całą drogę do bramki. Zjechał do bazy już w przerwie.

Yuri Ribeiro (4). Tragiczne zachowanie przy trzecim golu. Miał bliżej do piłki niż rywal, ale dał się wyprzedzić, a następnie stracił orientację w terenie. Później trochę się ogarnął, tak jak i cały zespół.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola

Paweł Wszołek (5). W pierwszej połowie niewidoczny. Za bardzo nie miał okazji, by pohasać do przodu, częściej musiał pomagać w defensywie. Po przerwie było z niego więcej pożytku. Po jego dośrodkowaniu padł pierwszy gol dla Legii.

Qendrim Zyba (1). Jeśli to ma być zawodnik, który wejdzie w buty Bartosza Slisza, to nie wróżymy sukcesów. Nieobecny, schowany. Kompletnie nie brał udziału w grze. Fatalny debiut, który trwał tylko 45 minut.

Juergen Elitim (6). W pierwszej połowie był sam w środku pola i nie ustrzegł się błędów. Zyba ani przez moment mu nie pomagał. Progres nastąpił dopiero po wejściu Augustyniaka. Z minuty na minutę zyskiwał na pewności siebie, a wszystko zwieńczył bardzo ładną asystą przy golu na 3:2.

Patryk Kun (3). Przy pierwszym golu to on nie upilnował rywala na skrzydle. Zostawił mu bardzo dużo miejsca. W końcówce pierwszej połowy powinien mieć jednak asystę, idealnie dograł piłkę na głowę Elitima, ale ten spudłował. To jednak było za mało i był jednym z czterech piłkarzy zmienionych w przerwie.

Josue (7). Długo przyszło nam czekać na jakieś konkrety z jego strony. Był aktywny, starał się wybić ponad przeciętność, choć nie było to proste zadanie. Nie za bardzo miał z kim pograć. Na szczęście zmiany zaproponowane w przerwie przez Kostę Runjaicia pomogły i jemu. Świetnie złożył się do strzału z powietrza i dał Legii nadzieję, że nie wszystko w tym meczu jest stracone.

Tomas Pekhart (2). Napastnik żyje z podań, a tych nie było. Pekhart nie miał wsparcia, nie dostał też chyba ani jednego dośrodkowania, po którym mógłby spróbować powalczyć w powietrzu.

Maciej Rosołek (1). Z jakiegoś powodu trener Runjaić ciągle daje mu szanse, mimo iż notorycznie zawodzi. To nie jest zawodnik na Legię i już wielokrotnie to udowodnił. W Norwegii było podobnie. Nie dał absolutnie nic do przodu. Od skrzydłowego podobno wymaga się dryblingów, strzałów. Naprawdę, przemilczmy ten występ. Najlepiej podsumowuje go sytuacja z początku drugiej połowy, kiedy dostał dobre podanie od Morishity, ale po strzale lewą nogą piłka trafiła w jego prawą nogę zamiast do siatki. Został zmieniony w 66. minucie. Wówczas Legia zaczęła grać w jedenastu.

Rezerwowi:

Rafał Augustyniak (7). To niemożliwe, że on zaczął ten mecz na ławce. Po jego wejściu Legia uzyskała kontrolę i coraz śmielej atakowała. Zaczął akcję, po której padł pierwszy gol, sam strzelił drugiego. Miła odmiana w porównaniu do tego, co prezentował Zyba.

Ryoya Morishita (5). Dał to, czego nie dawał Kun. Nie bał się wejść w drybling, szukał gry, był przebojowy. Powinien mieć asystę, ale Rosołek miał inne plany. Raz nieodpowiedzialnie zachował się we własnym polu karnym, ale bez konsekwencji.

Marco Burch (5). Mógł mieć świetne wejście, ale po jednym z rzutów rożnych z kilku metrów strzelił w stojącego przed nim rywala. W obronie solidnie, Molde w drugiej połowie nie miało zbyt dużo do powiedzenia.

Bartosz Kapustka (6). Bardzo dobra zmiana. Oddał piękny strzał zza pola karnego i słupek uratował zespół Molde. Rozruszał grę Legii.

Blaz Kramer (4). Trochę pobiegał, powalczył, ale nie miał żadnej sytuacji w polu karnym przeciwnika.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty