Jak od kilku dni informują norweskie media, Raków Częstochowa zainteresował się Lassem Nordasem, 22-letnim napastnikiem Tromso. Polski klub, zdaniem mediów ze Skandynawii, składał już kilka ofert za piłkarza kadry U21, ale wciąż nie osiągnięto porozumienia.
WP SportoweFakty sprawdzały we własnych źródłach postępy w tej sprawie i jeszcze w czwartek rano wyglądało to optymistycznie dla Rakowa. To znaczy, polski klub liczył na to, że Norwegowie przyjmą kolejną ofertę i puszczą piłkarza, który ma już na koncie mistrzostwo Norwegii z Bodo/Glimt.
Jak się jednak okazuje, wciąż nie ma porozumienia co do ostatecznej kwoty. Z najnowszych informacji, które do nas dotarły z Norwegii wynika, że Raków oferuje nieco ponad milion euro, ale oczekiwania Tromso sięgają nawet 1,6 mln.
W teorii różnica jest więc duża, ale… Jak słyszymy, dałoby się ją "zniwelować" na przykład bonusami. Czyli, Raków nieco podwyższa ofertę bazową, ale nie do poziomu 1,6 mln jak "zaśpiewali" Norwegowie. Zapewne jednak spotkanie "w połowie drogi" ułatwiłoby załatwienie transakcji. Do tego na przykład bonusy ze strony Rakowa za awans do fazy grupowej europejskich pucharów.
Czy polski klub zdecyduje się na taki ruch? O tym przekonamy się w najbliższych dniach. Niestety czas Rakowowi ucieka. Okienko w Polsce zamyka się 27 lutego, a z informacji, które do nas docierają wynika, że nowy dyrektor, Samuel Cardenas, wcale nie ma listy pełnej snajperów, z których dałoby się kogoś ściągnąć do Częstochowy już teraz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył gola
A co do Nordasa. Z jednej strony liczba goli w ostatnim sezonie nie porywa (24 spotkania, 2 bramki), ale z drugiej piłkarz wpisuje się w profil poszukiwań mistrzów Polski. Czyli, młody gracz, najlepiej zawodnik kadry U21 swojego kraju, z perspektywą rozwoju i potencjalnej odsprzedaży.
Z naszych informacji wynika też, że nie jest to zawodnik "wychwycony" w ostatniej chwili. Dział skautingu Rakowa, ale i nowy dyrektor sportowy, zdążyli mu się przyjrzeć i – jak słyszymy – kciuk poszedł w górę. W tym momencie pozostaje jednak tylko i aż kwestia pieniędzy.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty