Ważna deklaracja Luisa Suareza. "To ostatni krok"

Getty Images / Megan Briggs / Na zdjęciu: Luis Suarez
Getty Images / Megan Briggs / Na zdjęciu: Luis Suarez

Luis Suarez podjął decyzję, którą podzielił się z kibicami. Podczas wywiadu dla urugwajskiego radia nie krył swego wzruszenia.

Piłkarska droga Luisa Suareza wiedzie przez różne kontynenty. Urugwajczyk podjął jednak decyzję, że jego wędrówka zakończy się w miejscu, w którym aktualnie się zatrzymał, mianowicie na Florydzie.

- Inter Miami to ostatni klub w mojej karierze. Nie mogę być bardziej szczery. Rodzina już o tym wie. Nie znam jeszcze daty, ale to ostatni krok - powiedział dla Del Sol FM.

- Mówię o tym i chce mi się płakać, bo taki jestem, ale trzeba się przygotować. Pamiętam jednak jak pewien były zawodnik powiedział mi, że nigdy nie jest się gotowy do przejścia na emeryturę - dodał.

37-latek w drużynie z Miami zameldował się w styczniu tego roku. Przeszedł on wówczas z brazylijskiego Gremio Porto Alegre w ramach wolnego transferu. Z nowym pracodawcą związał się roczną umową z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu

Inter to dla Urugwajczyka pierwszy amerykański klub w karierze. Wcześniej co prawda grał w różnych zakątkach globu, bo od rodzimego Club Nacional po FC Barcelonę, jednak dotąd do USA nigdy na stałe nie zawitał.

Suarez zasłynął ze swojej bardzo dobrej gry dla Liverpoolu, dla którego strzelił 82 bramki. W 2014 roku Wyspy zamienił na słoneczną Katalonię, gdzie stał częścią znanego wówczas tercetu, który tworzył wraz z Lionelem Messim i Neymarem.

W Barcelonie spędził sześć lat, po czym przeniósł się do Altetico Madryt. Jego pobyt w stolicy Hiszpanii nie należał jednak do najlepszych. Słaba dyspozycja Urugwajczyka przekuła się na decyzję klubu, który postanowił nie przedłużać z nim umowy. Piłkarz postanowił więc wrócić do rodzimego, wspomnianego Club Nacional.

Czytaj także:
- PSG chce kupić gwiazdę FC Barcelony
- To może wlać nadzieję w kibiców i piłkarzy Legii Warszawa. Zaskakująca analogia z Lechem Poznań

Komentarze (0)