Sensacja we Wrocławiu. Śląsk dalej w zimowym śnie

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Stal Mielec dość nieoczekiwanie wygrała na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Stal Mielec dość nieoczekiwanie wygrała na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław

Jak tak dalej pójdzie, to bardzo szybko we Wrocławiu będą mogli zapomnieć o mistrzostwie Polski. Śląsk przegrał drugi z rzędu mecz w PKO Ekstraklasie na własnym boisku i znowu nie strzelił gola. Tym razem lepsza okazała się Stal Mielec (1:0).

Przed tygodniem Śląsk Wrocław nie zagrał źle przeciwko Pogoni Szczecin, ale był bardzo nieskuteczny, w dodatku popełnił prosty błąd przy straconym golu i nie zdobył nawet punktu. Teraz też został z zerowym dorobkiem, choć spotkanie ze Stalą Mielec miało diametralnie inny przebieg.

W pierwszej połowie Śląska nie było. Nic. Jeden groźny stały fragment, gdy w ciągu kilku sekund bardzo dobrze w bramce Stali spisał się Mateusz Kochalski. Goście postawili na defensywę, a w 45. minucie zaskoczyli Śląsk po sprytnie wykonanym rzucie wolnym przez Krystiana Getingera i swojego 10. gola w tym sezonie strzelił Ilja Szkurin.

Po przerwie wrocławianie się przebudzili, zepchnęli rywala do defensywy, lecz dalej dawała o sobie znać nieskuteczność pod bramką przeciwnika. Najbliżej był chyba Erik Exposito, który oddał bardzo mocny strzał z rzutu wolnego, ale Kochalski jakimś cudem odbił piłkę na poprzeczkę. Napór WKS-u trwał kilkanaście minut, ale w końcówce nie było zbytniego zagrożenia w "szesnastce" Stali. Goście grali bardzo mądrze i nie dopuścili do nerwówki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zjawiskowa bramka w meczu kobiet. Co za "piętka"!

Dwa wiosenne mecze i zero punktów. Nie tak wyobrażali sobie start tej rundy ludzie związani ze Śląskiem, który na koniec 2023 roku był liderem i coraz częściej mówiło się o tej drużynie w kontekście mistrzostwa Polski.

Spotkanie ze Stalą obnażyło słabości Śląska. To były męczarnie w ataku pozycyjnym. Pierwsza połowa? Do zapomnienia. Fatalna z perspektywy gospodarzy. Ruszyło się dopiero od 46. minuty, gdy trener Jacek Magiera zdecydował się na zmianę ustawienia i posłał w bój Patryka Klimalę.

Więcej działo się pod bramką Stali. Był efektowny strzał Petra Schwarza z powietrza, minimalnie niecelna główka Piotra Samca-Talara po rzucie rożnym. No i wspomniany strzał Exposito z rzutu wolnego.

Ale to w dalszym ciągu było zbyt mało, żeby pokusić się o strzelenie pierwszego gola na wiosnę. Co innego Stal, która rewelacyjnie rozegrała rzut wolny i zdobyła tzw. bramkę do szatni. Krystian Getinger zachował się niczym Kevin De Bruyne i popisał się znakomitym podaniem. Później całą robotę w polu karnym wykonał Ilja Szkurin, ograł Aleksa Petkowa na prosty zwód i strzelił na tyle mocno, że próbujący interweniować na linii bramkowej Schwarz nie zdołał nic zdziałać.

To był pierwszy i jedyny celny strzał Stali tego wieczora. Jak się okazało, tyle wystarczyło, żeby odnieść bardzo cenne zwycięstwo we Wrocławiu. To druga wygrana ekipy Kamila Kieresia na wiosnę.

Śląsk Wrocław - Stal Mielec 0:1 (0:1)
0:1 Ilja Szkurin 45'

Składy:

Śląsk: Rafał Leszczyński - Martin Konczkowski (66' Mateusz Żukowski), Łukasz Bejger, Aleks Petkow, Patryk Janasik - Piotr Samiec-Talar (66' Burak Ince), Peter Pokorny, Patrick Olsen (46' Patryk Klimala), Petr Schwarz (82' Michał Rzuchowski), Nahuel Leiva (87' Simeon Petrow) - Erik Exposito.

Stal: Mateusz Kochalski - Alvis Jaunzems, Bert Esselink, Mateusz Matras, Maksymilian Pingot, Krystian Getinger - Mateusz Domański, Rafa Santos (56' Krzysztof Wołkowicz), Igor Strzałek (56' Matthew Guillaumier), Koki Hinokio - Ilja Szkurin.

Żółte kartki: Klimala (Śląsk) oraz Matras, Rafa Santos (Stal).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty