Robert Lewandowski to przewidział. Kluczowy moment dla polskiej kadry [OPINIA]

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Do barażowych meczów o awans na mistrzostwa Europy został miesiąc, ale już teraz mają miejsce kluczowe wydarzenia dla polskiej reprezentacji. Robert Lewandowski, od którego najwięcej zależy w naszej kadrze, wraca do wcielenia, które doskonale znamy.

Część kibiców mogła postawić na Robercie Lewandowskim krzyżyk już dawno. Polak w wielu meczach Barcelony irytował, był nieskuteczny, miał problemy z piłkarskim abecadłem, np. z przyjęciem piłki. Taki okres posuchy i marazmu ciągnął się naprawdę długo, bo początek kryzysu u Lewandowskiego zaczął się przed mundialem w Katarze. Oczywiście, od tamtej pory nasz napastnik miewał też i bardzo dobre występy, ale brakowało mu tego, z czego zawsze słynął: regularności na najwyższym poziomie.

Ale nastąpił wyraźny przełom, co pokazują ostatnie mecze Barcelony. Z Alaves (3:1) nasz napastnik świetnie wyszedł do prostopadłej piłki i popisał się pięknym lobem. Pokazał wyczucie przestrzeni, instynkt snajpera, a na koniec duży luz. Z Granadą (3:3) pewnie wykończył akcję mocnym strzałem. Z Celtą Vigo (2:1) jak za starych dobrych czasów wyciągnął Barcelonę za uszy zapewniając swojej drużynie zwycięstwo dwoma trafieniami. W ostatnich trzech kolejkach La Liga Lewandowski strzelił cztery gole.

Z Celtą nasz napastnik pokazał dodatkowo, że przygotowanie mentalne dalej jest u niego na najwyższym poziomie. W doliczonym czasie gry zepsuł rzut karny, jednak miał okazję do powtórki, bo bramkarz rywali za szybko wyszedł z linii. I Polak, będąc pod ogromnym uciskiem, wytrzymał próbę nerwów - uderzył w ten sam róg, bardzo pewnie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie gole można oglądać i oglądać! Ależ to wymyślił

Wykorzystany karny dał Barcelonie trzy punkty, ale trafienie "Lewego" z pierwszej połowy charakteryzuje najlepszych snajperów. Przyjął piłkę zewnętrzną częścią stopy, czym minął rywala i soczyście uderzył w kierunku dalszego słupka. Niby nic, bo takich goli "Lewy" ma na koncie wiele, ale pamiętajmy o jednym: do niedawna nasz zawodnik miał nawet problemy z przyjęciem.

Dzieje się jednak to, co Lewandowski niedawno zapowiadał w rozmowie z "Foot Truckiem" tłumacząc ostatnie słabe występy.

- Jeżeli nie masz piłek, nawet żeby powalczyć, to brakuje ci później czucia przeciwnika, nawet jeżeli jesteś od niego trzy razy silniejszy - mówił. - Gdy zbiorą się trzy, cztery, pięć takich meczów, na dłuższą metę spada ci pewność siebie, kontrola piłki, czucie boiska. Przyjęcie jest za długie, za krótkie i nie jesteś szybszy od przeciwnika - analizował.

- Wtedy nie myślisz o tym, żeby strzelić gola, ale chociaż, by mieć sytuację. A jak masz piłkę po długim czasie przy nodze, to ci odskakuje. I się irytujesz. Myślę, jednak, że jestem coraz bliżej, by wrócić na swoje tory - uspokajał "Lewy".

Dubletem w La Liga kapitan kadry wysyła sygnały, że przełamanie przyszło na dobre. A przy okazji, trochę po cichu i nieoczekiwanie, włącza się do walki o koronę króla strzelców ligi hiszpańskiej. A w zasadzie do obrony tej statuetki. Z dwunastoma golami napastnik Barcelony traci cztery gole do Jude'a Bellinghama z Realu Madryt.

Powrót Lewandowskiego do formy zaczyna się w najlepszym momencie. Do barażowych meczów o awans na mistrzostwa Europy został miesiąc (z Estonią gramy 21 marca). W piłce to wieczność, ale już teraz mają miejsce kluczowe wydarzenia dla polskiej reprezentacji. Robert Lewandowski, od którego najwięcej zależy w naszej kadrze, wraca do wcielenia, które doskonale znamy.

Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty

Podglądają gwiazdy ligi. Canal+ odsłoni kulisy
Surowa ocena Legii. "Szkoda gadać"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty