Rok temu 1.FC Union Berlin bił się o mistrzostwo Niemiec i wywalczył sobie prawo do gry w Lidze Mistrzów. Obecnie, po słabym początku sezonu, jest ligowym średniakiem. Jednak po ucieczce ze strefy spadkowej piłkarze Unionu mają powody do radości i świętowania.
Po wygranej z Hoffenheim (mecz odbył się 17 lutego) dwaj piłkarze klubu z Berlina poszli cieszyć się z triumfu na miasto. Jednym z nich był Kevin Volland. Reprezentant Niemiec nie będzie tego wypadu wspominał miło.
Padł on bowiem ofiarą 16-letniego kieszonkowca. Około godziny 3:00 skradziono mu luksusowy zegarek Patek Philippe Nautilus w kolorze różowego złota. Wartość? Lepiej usiądźcie! Volland zapłacił za niego około 180 tysięcy euro, co w przeliczeniu daje około 775 tysięcy złotych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ kontra! Wystarczyło tylko jedno podanie
Jak informuje "Bild", piłkarz ruszył w pogoń za złodziejaszkiem. Zakończył ją upadkiem, po którym doznał drobnych obrażeń. Gdy wydawało się, że zegarek padnie łupem kieszonkowca, to Vollandowi pomógł klubowy kolega Jerome Roussillon, który oczekiwał na taksówkę.
Gracz Unionu ruszył za złodziejem i dopadł go, a następnie przekazał go policji. Rabuś tuż przed złapaniem rzucił zegarkiem o ziemię i ten już w niczym nie przypomina luksusowego przedmiotu zdobiącego nadgarstek.
Sprawą zajmuje się policja, która ma problem z ustaleniem tożsamości sprawcy. Pewne jest jednak, że Volland to wyjście na miasto będzie pamiętał na długo.
Czytaj także:
Fenerbahce wyceniło Szymańskiego. Ogromne pieniądze
Grał z Krychowiakiem. Zdradził, co Polak robił w Sevilli