Aktualni mistrzowie Polski, czyli Raków Częstochowa, nie byli w stanie pokonać na wyjeździe beniaminka - Puszczy Niepołomice. I to, mimo że przez pewien fragment meczu grali w przewadze, po czerwonej kartce dla Ioana Calin-Revenco.
W 49. minucie z boiska wyleciał również - za drugą żółtą kartkę - Fran Tudor, więc wówczas siły znów się wyrównały. Mimo wszystko, w końcówce spotkania to gospodarze byli stroną aktywniejszą i po bramce z rzutu karnego Łukasza Sołowieja wyrwali upragniony remis 1:1.
Dla Puszczy urwanie punktów mistrzom Polski było niezaprzeczalnym sukcesem. Tymczasem Raków udowodnił, że brakuje mu w tym sezonie umiejętności zagrania kilku przekonujących spotkań z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: Polecieli prywatnym odrzutowcem. Tam ukochana Ronaldo zabrała dzieci na wakacje
Pestka: Gra na czas to element piłki
Piłkarze "Medalików" po spotkaniu wyglądali na mocno przybitych rezultatem. Dla zespołu, który walczyć ma w tym sezonie o najwyższe cele, w tym o obronę tytułu, taka strata punktów była nieprzyjemnym zaskoczeniem.
- Niepotrzebnie wdaliśmy się w walkę z nimi. Mam na myśli to, że niepotrzebnie przyjęliśmy styl gry Puszczy. My przecież chcemy kontrolować mecz, utrzymywać się na połowie rywala. A wdaliśmy się w boiskową walkę - wskazywał po meczu w rozmowie z WP SportoweFakty Kamil Pestka.
Pod koniec meczu, gdy jeszcze utrzymywał się korzystny dla Rakowa wynik 1:0, sędzia musiał wyraźnie pilnować bramkarza gości Vladana Kovacevicia, by ten nie przedłużał zanadto wykopu piłki spod własnej bramki. Zamiast bardziej zdecydowanie iść po drugiego gola i umocnić swoje prowadzenie, ekipa z Częstochowy próbowała po prostu dowieźć wynik.
Czy takie przedłużanie gry przystoi mistrzom Polski w starciu z beniaminkiem? Czy to się na "Medalikach" nie zemściło? Zapytaliśmy o to Pestkę. - Wygrywaliśmy 1-0, więc czemu nie? - pytał retorycznie były gracz Cracovii. - Gra na czas to też jest element gry w piłkę nożną. Nie przedłużaliśmy tej gry w nieskończoność, ale mając wynik 1-0 też nie będziemy się spieszyć. No bo po co?
Ostatecznie jednak w doliczonym czasie gry remis "Żubrom" dał Sołowiej, powodując konsternację w szeregach mistrzów Polski. Do szatni Rakowa po meczu zajrzał prezes Piotr Obidziński. Czy piłkarze usłyszeli od niego parę gorzkich słów? - To, co było w szatni, zostaje w szatni. W tym temacie nie będę się wypowiadał - ucinał Pestka.
Miał być koniec kryzysu, ale pojawiła się Puszcza
Po niedawnym odpadnięciu z Pucharu Polski z Piastem Gliwice, w Rakowie było nerwowo, media zaczęły spekulować o przyszłości trenera Dawida Szwargi. Ostatecznie trener pozostał na stanowisku, a niedługo potem drużyna "Medalików" zdeklasowała Lecha Poznań 4:0. Wydawało się, że kryzys został zażegnany. Czemu nie udało się tego morale utrzymać na dłużej?
- Ciężko wszystko sprowadzać do morale. Oczywiście coś w tym meczu z Puszczą nie zagrało. Będziemy mieć po spotkaniu analizę ze sztabem - podkreślał Pestka.
Na domiar złego, w 69. minucie meczu z Puszczą z bólem stawu skokowego zszedł z boiska Zoran Arsenić. Chorwat bezpośrednio po meczu nie był pewien, na ile poważna jest to dolegliwość. - Z perspektywy tego meczu to jasne, że utrata kapitana była problemem - przyznawał Pestka, który zastąpił Arsenicia. A jest to już kolejna w tym sezonie kontuzja gracza Rakowa.
Czytaj także:
- W Polsce jest ewenementem. "Zapanowała moda, żeby robić z piłki fizykę kwantową"
- "Spełniam sen". Koreańczyk zaskoczył wyznaniem o Polsce