Pogoń Szczecin miała za sobą serię sześciu meczów bez porażki, w tym pięciu wygranych. Dzięki niej otworzyła sobie dwie drogi awansu do europejskich pucharów przez PKO Ekstraklasę i Fortuna Puchar Polski. W niedzielę drużyna Jensa Gustafssona gwałtownie zahamowała w przegranym 0:2 meczu na własnym stadionie z KGHM Zagłębiem Lubin.
- Humory nie dopisują. Było trudno. Cała drużyna nie pokazała się z dobrej strony. Musimy wyciągnąć z tego konsekwencje. Na następne spotkanie musimy wyjść jeszcze bardziej zmotywowani i szybciej operować piłką na obu stronach boiska, żeby tworzyć sobie więcej miejsca - mówi Marcel Wędrychowski w strefie mieszanej po meczu.
W obu meczach z Miedziowymi piłkarze Pogoni nie zapunktowali. Porażka w rundzie jesiennej była równie bolesna, a pod sektorem gości w Lubinie doszło do spięcia zespołu z kibicami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
- Zagłębie broniło się mądrze i trudno było nam wcisnąć piłkę w jego pole karne. Po odbiorze przeciwnicy świetnie wyprowadzali kontrataki. Zagrali bardzo dobrze. My z kolei jesteśmy źli z powodu niewykorzystania miejsca za linią obrony Zagłębia. Musimy to poprawić, żeby w następnym spotkaniu było więcej ruchów nie do piłki, a od piłki - analizuje Marcel Wędrychowski.
Trener Jens Gustafsson powrócił do wariantu z młodzieżowcem w podstawowym składzie. Postawił na Marcela Wędrychowskiego, ale ten nie wniósł wiele do gry Pogoni. Od początku rundy wiosennej skrzydłowy rozczarowuje formą.
- Ogólnie po kontuzji czuję się bardzo dobrze na treningach, ale podczas meczów czasem bywam nieswój. Nie daję tyle jakości, ile dawałem przed kontuzją. Wiem natomiast, że to jest proces i wszystko przyjdzie z czasem - zapewnia młodzieżowiec.
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Wisła Kraków wzmacnia skrzydła. Doświadczony Albańczyk ma pomóc w awansie