Po rozstaniu z reprezentacją Polski Fernando Santos znalazł nowe miejsce pracy i na początku stycznia został zaprezentowany jako nowy trener tureckiego Besiktasu.
Został tam przywitany jak król, kibice byli w euforii, ale to bardzo szybko minęło. Wystarczyły dwie przegrane z rzędu i zaczęło się robić nerwowo. Do tego stopnia, że Portugalczyk został wezwany na rozmowę przez najważniejsze osoby w klubie.
O ile przegraną z Galatasaray można w jakiś sposób wytłumaczyć, o tyle niepowodzenie z Gaziantep w minionej kolejce zostało bardzo źle odebrane przez szefów Besiktasu.
Jak informuje portal "Hurriyet.com", członkowie zarządu Feyyaz Ucar i Samet Aybaba oczekują od byłego selekcjonera raportu na temat tego ostatniego spotkania z Gaziantep, który bije się o utrzymanie.
ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia
Feyyaz Ucar to człowiek, któremu prezes klubu Hasan Arat ufa w stu proc. i przekazał mu pełną władzę. Podczas spotkania mają zostać zadane konkretne pytania.
M.in. dlaczego Vincent Aboubakar ostatnie mecze zaczynał na ławce rezerwowych, podobnie jak Rachid Ghezzal. Ponadto co się dzieje z zawodnikami, którzy dołączyli do zespołu w zimowym oknie transferowym i dlaczego ich wkład w drużynę jest znikomy. Albo dlaczego Besiktas pod wodzą Fernando Santosa w sześciu meczach nie potrafił strzelić gola?
Bilans Fernando Santosa w roli trenera Besiktasu to aktualnie 7 zwycięstw, 2 remisy i 4 przegrane. W lidze jest - nazwijmy to - przeciętnie (4-2-4). Raczej trudno sobie wyobrazić, by kogokolwiek satysfakcjonowało 1,40 punktu na mecz. Lepiej jest w Pucharze Turcji, gdzie zespół jest już w półfinale i ma spore szanse na końcowy triumf, bo z rywalizacji odpadły już Galatasaray oraz Fenerbahce.
Besiktas zajmuje obecnie czwarte miejsce w tabeli Super Lig. Na mistrzostwo lub wicemistrzostwo drużyna nie ma oczywiście najmniejszych szans, bo czołowa dwójka mocno odjechała, ale brązowy medal wciąż jest bardzo realny, bo strata do Trabzonsporu wynosi zaledwie trzy punkty.
CZYTAJ TAKŻE:
Był na trybunach w Londynie. Ujawnił, jakie zdanie Anglicy mają o Kiwiorze
W Borussii nie wytrzymał nawet pół roku. Teraz może wyrzucić ją z Ligi Mistrzów