Aż 18 kolejek musieli czekać kibice w Holandii, by w tym sezonie ktokolwiek zdołał urwać punkty maszynie Bosza. PSV przez rundę jesienną przeszło z kompletem zwycięstw i dopiero w 18. kolejce Utrecht zdołał na własnym boisku wyszarpać remis 1:1.
Świetna dyspozycja ekipy z Eindhoven miała także przełożenie na Ligę Mistrzów, w której po raz pierwszy od 8 lat PSV zagra w fazie play-off.
Los chciał, że rozpędzony walec Bosza w 1/8 finału spotkał Borussię Dortmund, tę samą Borussię, z której 7 lat temu Holender został pogoniony już po 5 miesiącach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy
Najważniejsze? Radość kibiców
Gdy w jednym z wywiadów Peter Bosz został zapytany o marzenia, nie wskazał na żadne trofeum czy niedoścignione rekordy. - Marzę o tym, abyśmy grali dobry futbol. Żebyśmy zapewnili ludziom, którzy przyjdą na stadion, wspaniały wieczór lub popołudnie. Chcę, żeby ludzie mówili: "Wow, to jest futbol, który kochamy". Dla mnie jest to ważniejsze niż tytuły - stwierdził w rozmowie ze Sport1.
Ta wypowiedź bardzo dobrze definiuje styl Bosza, który skupia się przede wszystkim na tym, by jego zespół zawsze zdobył bramkę więcej od rywali. Tylko w tym sezonie prowadzone przez niego PSV w 39 spotkaniach trafiało do siatki rywali aż 107 razy, a wyniki takie jak 4:0 z AZ Alkmaar, 5:2 z Ajaksem Amsterdam czy 5:1 z Rangersami na długo pozostaną w pamięci kibiców.
- PSV miało w przeszłości okresy, kiedy dominowało w holenderskim futbolu. Chcę ożywić te czasy - zapowiadał Bosz, gdy w czerwcu ogłoszono, że to właśnie on zajmie miejsce Ruuda van Nisterlooy'a na stanowisku pierwszego trenera drużyny.
Wówczas jednak raczej nikt nie spodziewał się, że Bosz aż tak weźmie sobie do serca tę deklarację. Prowadzone przez niego PSV nie tylko zdominowało ligę, ale nawiązało do najlepszych czasów w swojej historii, wyrównując należący do klubu rekord ligi w liczbie zwycięstw od początku sezonu (17). Ekipa Bosza, podobnie jak kilkadziesiąt lat wcześniej drużyna prowadzona przez Guusa Hiddinka, potknęła się dopiero we wspomnianej 18. kolejce remisując z Utrechtem.
Znakomita postawa ekipy Bosza może zadziwiać tym bardziej, że Holender powrócił do ojczyzny po średnio udanych wojażach po Europie. Rozczarowujący mógł być dla niego zwłaszcza epizod w Borussii Dortmund.
Skreślony przed czasem?
- Od samego początku mieliśmy bardzo, bardzo dobre przeczucia co do Bosza. Czujemy, że razem możemy zbudować naprawdę coś dużego - w ten sposób nowego trenera Borussii przedstawiał w 2017 roku prezes klubu, Hans-Joachim Watzke.
I faktycznie, z początku wydawało się, że jest to związek idealny. Pierwsze 7 kolejek Bundesligi? 67 zwycięstw, 1 remis i bilans bramkowy 21:2. I gdy wydawało się, że może być tylko lepiej, nagle wszystko runęło niczym przysłowiowy domek z kart. Bosz w 13 kolejnych spotkaniach wygrał tylko raz (z 2-ligowcem w Pucharze Niemiec) i pożegnał się z pracą.
Po latach Holender jest jednak zdania, że zbyt szybko go skreślono: - Nie chcę patrzeć wstecz z urazą, ale nadal jestem przekonany, że gdybym dostał więcej czasu, moglibyśmy tam osiągnąć coś wielkiego - powiedział w niedawnej rozmowie z "Kickerem".
Czas ten dostał w Bayerze Leverkusen. Przez nieco ponad dwa sezony pracy z zespołem "Aptekarzy" nie zdołał jednak osiągnąć żadnego znaczącego sukcesy, a ligę kończył odpowiednio na 4. i 5. miejscu. Trzeba jednak przyznać, że mocno przyczynił się do rozwoju talentu Kaia Havertza czy Juliana Brandta. Tego drugiego wspomina zresztą wyjątkowo ciepło.
- Chciałbym mieć kilku zawodników z Leverkusen. Przede wszystkim Juliana Brandta. Naprawdę dobrze ze sobą współpracowaliśmy. Niestety, obecnie gra w Dortmundzie - powiedział w wywiadzie dla Sport1.
W środowy wieczór obaj panowie będą mieli jednak kolejną okazję by się spotkać. Borussia podejmie bowiem na własnym stadnie PSV w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. W pierwszym starciu padł remis 1:1. Jeżeli Boszowi uda się wyeliminować swoją byłą drużynę na pewno zyska silny argument za tym, że 7 lat temu przedwcześnie zwątpiono w jego projekt. Początek spotkania o godzinie 21:00.
Czytaj także:
- Legenda Legii grzmi. "Szlag mnie trafia"
- Boniek dogryzł prezesowi PZPN