Jagiellonia Białystok w ostatniej kolejce PKO Ekstraklasy pokazała, że przesłanki o jakimkolwiek kryzysie są nieuzasadnione. Mecz na szczycie przeciwko Śląskowi Wrocław (3:1) rozstrzygnęła praktycznie już w pierwszej połowie, kiedy strzeliła trzy gole. Rywal zdołał odpowiedzieć tylko jednym trafieniem.
Do sobotniego starcia z Radomiakiem Radom podchodziła więc jako lider tabeli. W ekipie z Podlasia mogły panować świetne humory także po czwartkowych powołaniach. Selekcjoner Michał Probierz w kadrze na nadchodzące baraże o Euro 2024 uwzględnił Dominika Marczuka i Tarasa Romanczuka.
Radomianie w ostatnim czasie prezentowali się jednak z dobrej strony - w trzech minionych meczach zgarnęli siedem punktów. Zapowiadał się więc dobry mecz. Mecz, który znów doskonale rozpoczęła Jagiellonia. Dokładną piłkę z lewej strony posłał Kristoffer Hansen, a do siatki skierował ją Jesus Imaz.
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu
Po analizie VAR bramkę anulowano, ponieważ Hiszpan był na spalonym. Kilka minut później Radomiak potwierdził, iż ma poważne problemy z wrzutkami rywala. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, zgranie Romanczuka i strzał głową Mateusza Skrzypczaka - trzy udane zagrania białostoczan spowodowały, że ci wyszli na prowadzenie.
Jeszcze przed przerwą futbolówka znów znalazła się w siatce bramki radomian. Afimico Pululu znalazł podaniem Nene, który w sytuacji sam na sam pokonał Gabriela Kobylaka. Znów do gry wkroczyli jednak sędziowie VAR i zobaczyli, że także tym razem zawodnik Jagiellonii za szybko ruszył do piłki.
Na temat występu Radomiaka w pierwszej połowie nie można byłoby napisać dłuższej powieści. Większość kibiców obecnych na stadionie przy ul. Andrzeja Struga zapewne oczekiwała lepszej formy drużyny prowadzonej przez Macieja Kędziorka.
W drugiej odsłonie gospodarze ruszyli z większym impetem. Choć to rywale stworzyli sobie groźną sytuację, którą powinien wykończyć Afimico Pululu. Napastnik niedokładnie przyjął futbolówkę, co wykorzystał Gabriel Kobylak i zanotował udaną interwencję.
Ekipa Kędziorka napierała, a najlepszą okazję miała po zamieszaniu w polu karnym Jagiellonii. Piłka w pewnym momencie skozłowała przed linią bramkową białostoczan, ale żaden z zawodników Radomiaka nie zdołał trafić do siatki. Akcja zakończyła się faulem na Zlatanie Alomeroviciu.
Lider PKO Ekstraklasy wyczekał swój moment i na ponad kwadrans przed końcem regulaminowego czasu poszedł z zabójczą kontrą. Złe wybicie Kobylaka wykorzystał Nene, który zagrał do rezerwowego Kaana Caliskanera. Napastnik pognał przed siebie i strzałem po długim rogu podwyższył prowadzenie.
Sędziowie VAR dali o sobie znać również w końcówce. Kontrę Jagiellonii płaskim uderzeniem przy długim słupku wykończył Jesus Imaz. Problem w tym, że chwilę wcześniej pomagał sobie ręką i jego gol został anulowany.
Już w doliczonym czasie Radomiak Radom mógł zmniejszyć rozmiary porażki, ale zabrakło szczęścia. Bomba z półwoleja Leonardo Rochy wylądowała bowiem na poprzeczce. Tym samym białostoczanie zachowali czyste konto, zwyciężyli i odskoczyli chociaż na moment od Śląska Wrocław na trzy punkty.
Radomiak Radom - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:1)
0:1 - Mateusz Skrzypczak 15'
0:2 - Kaan Caliskaner 73'
Składy:
Radomiak Radom: Gabriel Kobylak - Damian Jakubik (83' Jan Grzesik), Raphael Rossi, Luka Vusković, Dawid Abramowicz - Luizao (71' Jardel) - Lisandro Semedo (71' Leandro), Christos Donis (63' Bruno Jordao), Rafał Wolski, Luis Machado (46' Vagner) - Leonardo Rocha
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Michal Sacek (78' Dusan Stojinović), Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik - Taras Romanczuk, Nene - Dominik Marczuk (90' Tomasz Kupisz), Jesus Imaz, Kristoffer Hansen (68' Jakub Lewicki) - Afimico Pululu (68' Kaan Caliskaner)
Żółte kartki: Christos Donis, Damian Jakubik, Luizao, Leonardo Rocha, Luka Vusković (Radomiak Radom) - Taras Romanczuk, Michal Sacek, Dominik Marczuk (Jagiellonia Białystok)
Sędzia: Daniel Stefański
Zobacz też:
Przełamanie Lecha i wygrana w derbach
Rozczarowanie na start kolejki. W drugiej połowie nie działo się nic