Rosjanie zagrali z drużyną z Europy. Wynik? Nokaut

Getty Images / MAXIM SHIPENKOV / Na zdjęciu: Reprezentacja Rosji w meczu z Serbia
Getty Images / MAXIM SHIPENKOV / Na zdjęciu: Reprezentacja Rosji w meczu z Serbia

Rosjanie wracają do gry z poważnymi przeciwnikami. W czwartek w Moskwie zmierzyli się z Serbami. Spotkanie było bardzo jednostronne, a wszystko ustawiła czerwona kartka.

W tym artykule dowiesz się o:

Po napaści na Ukrainę w lutym 2022 roku agresorzy zostali usunięci z rozgrywek w niemal wszystkich dyscyplinach. Nie inaczej było w piłce nożnej. Reprezentacja Rosji miała grać z Polską w barażach o mundial, ale Sborna została ostatecznie zawieszona przez FIFA i UEFA.

Od tego czasu Rosjanie nie grali z poważnymi drużynami. Mierzyli się towarzyszko z Kirgistanem, Uzbekistanem, Kubą, Kamerunem, Kenią, Iranem, Irakiem, Katarem, Tadżykistanem czy młodzieżową kadrą Egiptu. Wszystko zmieniło się jednak 21 marca.

W czwartek w Moskwie odbyło się starcie Rosja - Serbia. Ekipa z Bałkanów to uczestnik ostatniego mundialu w Katarze, zakwalifikowała się także na tegoroczne mistrzostwa Europy. Fakt, że to właśnie Serbia jest pierwszym rywalem Sbornej od rozpoczęcia wojny nie może dziwić. To najbardziej prorosyjskie państwo Starego Kontynentu (z wyłączeniem Białorusi), a spora część społeczeństwa popiera Władimira Putina.

ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu

Mecz był bardzo jednostronny. W 21. minucie czerwoną kartkę za faul w polu karnym otrzymał Milan Gajić. Karnego na bramkę zamienił Anton Miranczuk. Już kilka minut później Rosjanie powiększyli prowadzenie, bo do siatki trafił Maksim Osipienko.

Druga połowa, mimo zmian w defensywie Serbii, także przebiegała pod dyktando gospodarzy. W 55. minucie gola zdobył Aleksiej Miranczuk, a wynik w doliczonym czasie gry ustalił Iwan Siergiejew.

Rosja - Serbia 4:0 (2:0)
An. Miranczuk 21'(K), Osipienko 32', Al. Miranczuk 55', I. Siergiejew 90+1'

Czytaj więcej:
Genialne podanie i spokój Frankowskiego. Tak Polska napoczęła Estonię [WIDEO]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty