"Polska na piątkę". To nie jest czas, by myśleć o Walii

- Spodziewałem się, że pokonamy rywali 4:0. Żartobliwie mogę powiedzieć, że trochę się zawiodłem. Niemniej na Walię przyjdzie czas, zbyt szybko wybiegamy w przyszłość - mówi były reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski.

Bogumił Burczyk
Bogumił Burczyk
Robert Lewandowski w akcji PAP / Leszek Szymański / Robert Lewandowski w akcji
Polska pewnie pokonała Estonię, niemniej nasi rywale (Walia) w barażach do Euro 2024 bez najmniejszego problemu uporali się z Finlandią (4:1). Biało-Czerwoni rozstrzygnęli swoje spotkanie bardzo szybko, bowiem już w pierwszej połowie (Estonia zakończyła ją z czerwoną kartką i schodziła do szatni ze straconą bramką).

Polacy dopięli swego. Ostatecznie wygrali 5:1 i pozwolili rywalom na oddanie jednego celnego strzału. Niemniej nikt nie spodziewał się porażki z Estonią, co w dość oględny sposób sygnalizował Roman Kosecki (więcej ->  TUTAJ). - Żartobliwie muszę przyznać, że trochę się zawiodłem. Niemniej na Walię przyjdzie czas, zbyt szybko wybiegamy w przyszłość. Mecz dopiero się zakończył. Żyję emocjami z poprzedniego starcia (przyp. red. mówił nasz rozmówca chwilę po zakończeniu spotkania) - tłumaczył były wybitny reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski.

Po czerwonej kartce Biało-Czerwoni odżyli. - Nie do końca tak było. Choć druga połowa przebiegała na naszych warunkach, na chwilę zwolniliśmy. Zdziwiło mnie, że Estonia strzeliła bramkę. Nic tego nie zapowiadało. Nie można zrzucać winy na Wojciecha Szczęsnego. Wcześniej popełniliśmy błędy, lecz bramkarz mógł się lepiej zachować. Kontrowaliśmy przebieg tego spotkania. Zrealizowaliśmy zadanie i awansowaliśmy do finału barażów. Tam czeka nas trudniejsze zadanie. Mimo wszystko uważam że nie ma sensu martwić się na zapas. Czeka nas inne spotkanie - dodaje ekspert.

ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz: Lewandowski? Był dobrym duchem drużyny, nie histeryzował

Polska zmierzy się 26 marca z Walią. Mecz odbędzie się w Cardiff. Zdaniem bukmacherów Biało-Czerwoni są faworytami nachodzącego spotkania.

- Nie myślę o nadchodzącym meczu, minęło za mało czasu. Powinniśmy skupić się na teraźniejszości. Mamy tendencję do wybiegania w przyszłość. Oczywiście zetkniemy się z zupełnie inną jakością. Niemniej nie spodziewam się, że wyjdziemy z tym samym nastawieniem. Każdy mecz jest o stawkę, zaś trudno ukrywać, że Walia to rywal tego samego kalibru, co Estonia. Zawsze analizuje się potencjał rywala. W czwartek dostosowaliśmy się do Estonii, teraz trzeba myśleć o Walii - tłumaczy Dziekanowski.

Biało-Czerwoni nie wygrali dwóch meczów z rzędu o stawkę od czerwca 2022 roku. Wówczas Polska pokonała Walię w Lidze Narodów i Szwecję w barażach o Mistrzostwa Świata w Katarze.

- Nie kierujmy się statystkami. Czeka nas trudniejsze spotkanie, ale bez wątpienia jesteśmy w stanie pokonać rywali. Musimy zagrać lepiej niż z Estonią. Nie mogę natomiast powiedzieć, że zagramy tak samo. Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji. Być może Walijczycy wykorzystaliby lepiej niektóre sytuacje, ale mecz meczowi nie jest równy. Wciąż głęboko wierzę, że pojedziemy do Niemiec i absolutnie nie jesteśmy bez szans - podsumowuje Dariusz Dziekanowski.

Bogumił Burczyk dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Legenda zdziwiona przed meczem z Estonią. "Nie rozumiem takich opinii"
- Ważny apel legendy. Chodzi o "Lewego"

Czy Polska awansuje do Mistrzostw Europy w 2024 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×