[b]
Z Cardiff - Dariusz Faron, WP SportoweFakty
[/b]
Łagodnie mówiąc, nie był to spektakl, ale nie o wrażenia artystyczne tu przecież chodziło. Jak się okazało - o to, kto wytrzyma 120 minut gry na dużej intensywności, a potem lepiej wykona rzuty karne. Na murawie Cardiff City Stadium obie drużyny "wypluły płuca", by awansować na Euro.
Jedenastki lepiej wykonywali Polacy. Zadanie wykonane, Walia zostaje z niczym.
Wyczekiwanie na błąd
Przed wtorkowym meczem trudno było jednoznacznie ocenić pracę Michała Probierza. Co prawda w swoich pierwszych pięciu spotkaniach nie poniósł żadnej porażki (trzy zwycięstwa, dwa remisy), ale przed barażami dominowało w obozie Biało-Czerwonych uczucie niedosytu - bezpośredni awans był na wyciągnięcie ręki i wypuściliśmy go na własne życzenie. Zdecydowane zwycięstwo nad Estonią miało być dla tej kadry nowym otwarciem. A spotkanie w Cardiff - pierwszym sprawdzianem, którego Probierz nie miał prawa oblać.
Studio WP SportoweFakty po meczu Walia - Polska:
Gdy tuż przed pierwszym gwizdkiem ponad 30 tys. walijskich gardeł ryknęło, odśpiewując hymn, mogło to nieco przestraszyć gości. Ale nie przestraszyło. Piłkarze Roba Page'a nie byli już tak "głośni" jak ich fani. Na Cardiff City Stadium oglądaliśmy wyrównany, chaotyczny mecz. W 13. minucie do wrzutki Przemysława Frankowskiego nie zdążył Karol Świderski.
Kłopotliwy Moore
Jeśli ktoś liczył na porywające widowisko, mocno się zawiódł. Obie ekipy szukały swoich szans, ale przede wszystkim myślały, by nie stracić gola. Zamiast generalnej bitwy, mieliśmy w pierwszej połowie wojnę podjazdową. Pod koniec odsłony groźniejsi byli Walijczycy i mogli otrzymać za to nagrodę.
Po wrzutce groźny Kieffer Moore zgrał, a Ben Davies oddał celny strzał po długim rogu. Szczęsny nawet się nie ruszył. Na szczęście zrobił to Daniele Orsato - włoski arbiter uniósł rękę, sygnalizując spalonego.
Tuż po zmianie stron Moore sam był bliski szczęścia. Przymierzył głową "pod ladę" i tylko refleks Szczęsnego sprawił, że zawodnicy Probierza nie musieli gonić wyniku. Polacy dali się zepchnąć tylko na chwilę. Kiedy gospodarze napędzali się z każdą kolejną akcją, mądrze oddalili grę od własnej bramki, przenosząc ciężar na połowę Walijczyków.
Wojna nerwów
Im bliżej końca regulaminowego czasu, tym mniej było ciosów, a więcej klinczu. I Orsato zarządził dogrywkę. Nerwy i zmęczenie wyraźnie dawały się we znaki. Gdy potężna bomba Piotrowskiego minęła słupek Warda, Probierz aż złapał się za głowę i upadł na kolana. Selekcjoner puścił do boju m.in. Krzysztofa Piątka i Sebastiana Szymańskiego.
W samej końcówce dominowaliśmy, a drugą żółtą i czerwoną kartkę za faul na 30. metrze zobaczył Chris Mepham. Mimo to wynik się nie zmienił. Po 120 minutach wyniszczającego meczu piłkarze zaczęli ustawiać piłkę na 11. metrze. Niemal cały stadion zjednoczył się w chóralnym śpiewie, byle tylko pomóc zawodnikom Page'a.
Nieco uciszył ich Lewandowski, który pewnie wykorzystał rzut karny. Nie pomylili się też Ben Davies, Sebastian Szymański, Kieffer Moore, Przemysław Frankowski, Harry Wilson, Nicola Zalewski, Neco Williams i Krzysztof Piątek.
W kluczowym momencie Wojciech Szczęsny odbił piłkę po strzale Daniela Jamesa. Jedziemy na Euro!
Walia - Polska 4:5 w rzutach karnych, 0:0 po dogrywce
Żółte kartki: Harry Wilson, Jordan James - Jakub Piotrowski, Nicola Zalewski
Czerwona kartka: Chris Mepham (za drugą żółtą)
Sędzia: Daniele Orsato (Włochy)
Walia: Danny Ward - Neco Williams, Chris Mepham, Ben Davies, Joe Rodon - Connor Roberts (84. David Brooks, 113' Nathan Broadhead), Ethan Ampadu, Harry Wilson, Jordan James - Brennan Johnson (70' Daniel James), Kieffer Moore
Polska: Wojciech Szczęsny - Jan Bednarek (80' Bartosz Salamon), Paweł Dawidowicz, Jakub Kiwior - Przemysław Frankowski, Bartosz Slisz, Piotr Zieliński (101' Sebastian Szymański), Jakub Piotrowski (105' Taras Romanczuk), Nicola Zalewski - Karol Świderski (80' Krzysztof Piątek), Robert Lewandowski
Zobacz więcej:
Ciarki. Walijczycy ryknęli przed meczem z Polską
Moder zaskoczony decyzją Probierza