Absolutny szok. Jadą na mistrzostwa Europy po wygranych barażach

PAP/EPA / DAVID MDZINARISZWILI / Na zdjęciu: Gruzja - Grecja
PAP/EPA / DAVID MDZINARISZWILI / Na zdjęciu: Gruzja - Grecja

Po morderczych 120 minutach i konkursie rzutów karnych Gruzja pokonała Grecję i awansowała na mistrzostwa Europy, które odbędą się za parę miesięcy w Niemczech. Decydujący rzut karny wykorzystał Nika Kwekweskiri z Lecha Poznań.

Jakby to ująć, mecz w Tbilisi nie porwał. To nie była najlepsza wizytówka piłki nożnej i pewnie gdyby sędziował ktoś inny niż Szymon Marciniak, to przeciętny polski kibic nawet by nie wiedział, że we wtorek o godz. 18 toczyło się jakiekolwiek spotkanie.

I ktoś taki byłby człowiekiem szczęśliwym. Bo tym, którzy zdecydowali się jednak obejrzeć to marnej jakości widowisko, nikt nie wróci tych ponad dwóch godzin wyjętych z życia.

Z boiska długimi fragmentami wiało nudą. Przez 90 minut emocji było jak na lekarstwo, w dogrywce działo się trochę więcej, natomiast w dalszym ciągu daleko było do zachwytów.

Koniec końców do rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne, a te lepiej wykonywali Gruzini, a decydującą "jedenastkę" wykorzystał pomocnik Lecha Poznań Nika Kwekweskiri.

ZOBACZ WIDEO: Sprytna zagrywka Michała Probierza? "Broni tylko wynik"

To wyglądało tak, jakby jedni i drudzy umówili się na remis i czekali na konkurs rzutów karnych. Strzały? Parę było, ale żaden groźny. Strzały celne? Nie żartujmy. U Greków pierwszy pojawił się w 100. minucie (w sumie były dwa), Gruzja niewiele więcej, bo trzy, do tego kilka prób było zablokowanych. Gruzini i Grecy atakowali zbyt małą liczbą zawodników, a każde wyjście z kontratakiem było natychmiast kasowane przez rywali. Optyczną przewagę mieli przyjezdni, to oni byli częściej przy piłce, ale nic z tego nie wynikało.

I cóż, 90 minut nie wystarczyło. 120 też nie.

Inna sprawa, że w dogrywce działo się zdecydowanie więcej. Grecja miała znakomitą szansę po rzucie rożnym, gdy Konstantinos Mavropanos obił poprzeczkę. Gospodarze odpowiedzieli kontrą po błędzie tegoż Marvopanosa, ale Zuriko Dawitaszwili z pięciu metrów strzelił prosto w bramkarza.

Przypomnijmy, że Gruzja trafia do grupy F na mistrzostwach Europy, w której są też Portugalia, Turcja oraz Czechy.

Gruzja - Grecja 0:0 pd. k. 4:2

Rzuty karne:

1:0 - Giorgi Koczoraszwili
X - Tasos Bakasetas
2:0 - Zuriko Dawitaszwili
2:1 - Giorgos Massouras
X - Georges Mikautadze
2:2 - Andreas Bouchalakis
3:2 - Lasza Dwali
X - Giorgos Giakoumakis
4:2 Nika Kwekweskiri

Składy:

Gruzja: Giorgi Mamardaszwili - Otar Kakabadze, Solomon Kwirkwelia, Guram Kaszia, Lasza Dwali, Lewan Szengelia (86' Heorhij Citaiszwili) - Giorgi Czakwetadze (104' Zuriko Dawitaszwili), Otar Kiteiszwili (104' Nika Kwekweskiri), Giorgi Koczoraszwili, Chwicza Kwaracchelia (109' Giorgi Kwilitaia) - Budu Ziwziwadze (75' Georges Mikautadze).

Grecja: Odisseas Vlachodimos - George Baldock (60' Lazaros Rota), Konstantinos Mavropanos, Pantelis Hatzidiakos (106' Panagiotis Retsos), Kostas Tsimikas - Tasos Bakasetas, Dimitris Kourbelis (67' Manolis Siopis), Petros Mantalos (98' Andreas Bouchalakis) - Giorgos Massouras, Fotis Ioannidis (91' Giorgos Giakoumakis), Dimitris Pelkas (61' Ioannis Konstantelias).

Żółte kartki: Ziwziwadze, Kwirkwelia (Gruzja) oraz Baldock, Hatzidiakos, Mavropanos, Konstantelias, Rota (Grecja).

Sędzia: Szymon Marciniak (Polska).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty