Skandaliczne sceny w Brwinowie. Polska sędzia w środku bijatyki

Instagram / Instagram / Karolina Bojar-Stefańska / Na zdjęciu: Karolina Bojar - Stefańska
Instagram / Instagram / Karolina Bojar-Stefańska / Na zdjęciu: Karolina Bojar - Stefańska

Po jednym ze spotkań mazowieckiej klasy A doszło do bójki. Na posterunku znalazła się jednak sędzia Karolina Bojar-Stefańska, która pokazała łącznie sześć czerwonych kartek. Ustalenia portalu kanalsportowy.pl w tej sprawie pokazują skalę wydarzeń.

W tym artykule dowiesz się o:

Sobotnie spotkanie Naprzód Brwinów z Partyzantem Leszno w mazowieckiej klasie A zakończyło się wynikiem 2:3. Bardziej niż o końcowym rezultacie mówi się jednak o wydarzeniach, które miały miejsce na murawie. Kilku zawodników doznało obrażeń w wyniku bijatyki po spotkaniu. Mówi się, że co najmniej dwie osoby straciły ząb, a jedna ma złamany nos.

Starcie to sędziowała Karolina Bojar-Stefańska, której asystowali Patrycja Poboży i Emil Balcerzak. Główna arbiter nie miała łatwego zadania, ale wywiązała się z niego bardzo dobrze. Sześciu piłkarzom pokazała czerwoną kartkę, a czterech zobaczyło żółty kartonik. Największe kontrowersje budzi jednak fakt, że nagranie z tego meczu zostało szybko usunięte z internetu.

Całą sytuację opisano szerzej na portalu kanalsportowy.pl, któremu udało się uzyskać krótkie podsumowanie od członka zarządu Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. - Potwierdzam, fakty, o których już wiemy, są drastyczne. Sprawą zajmie się komisja dyscyplinarna, na razie nie możemy stwierdzić jednoznacznie, kto zawinił ani kto jakie poniesie konsekwencje - czytamy.

ZOBACZ WIDEO: Michał Probierz zdradza, co pomyślał po obronionym przez Szczęsnego karnym

Dodatkowo w tekście znalazła się wypowiedź trenera zespołu z Brwinowa Piotra Zagrajka. - Nie wiem, z czego dokładnie wyniknęła ta awantura. Oni pewnie będą twierdzić, że to nasza wina, a my będziemy twierdzić, że to ich wina. Rozmawiałem ze swoimi zawodnikami. Powiedzieli mi, że jeden z rywali odepchnął naszego gracza, zaczęli się odpychać, podbiegł jeden gracz z Partyzanta i uderzył naszego, jak to się mówi, z partyzanta - skwitował. Prezes drugiego klubu Mateusz Michalski nie chciał z kolei komentować tych zdarzeń.

Fakt, że nagranie z meczu zostało usunięte, z pewnością nie jest jednak przypadkowy. Szczególnie że drastyczny przebieg wydarzeń po meczu potwierdził były zawodnik, a aktualnie działacz piłkarski. - Takiej bitwy z udziałem piłkarzy to chyba jeszcze Polska nie widziała. Chcieliśmy to przeanalizować dokładnie, ale ktoś usunął z internetu nagranie tego meczu. Pewnie dlatego, żeby nie zostało wykorzystane jako materiał dowodowy. Czerwonych kartek powinno być kilkanaście albo i dwadzieścia, a nie tylko sześć - podsumował.

Zobacz także:
Skończy się skandalem? Walkower w finale Pucharu Polski?
Sceny na konferencji prasowej. Obraził się i wyszedł

Komentarze (0)