Fachowiec z łatką furiata. Oto nowy trener Legii Warszawa

Dyrektor sportowy Legii Jacek Zieliński stawia wszystko na jedną kartę, dosłownie wrzuca mentosa do coli. Goncalo Feio w klubie to jest szansa na sportowy sukces, ale jeszcze większa na wielką publiczną zadymę.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Goncalo Feio YouTube / Motor Lublin / Na zdjęciu: Goncalo Feio
 - Dla wielu ludzi związanych z Legią mogło to być zaskakujące, że tam nie zostałem. Oczywiście Legia poradzi sobie bez takiej osoby jak ja. Ale jednocześnie uważam, że można spokojnie sobie poradzić bez Legii.

Goncalo Feio radził sobie bez Legii Warszawa przez dziewięć lat. Odchodził w 2015 roku jako człowiek kompetentny, ambitny, ale też porywczy i buńczuczny. Dziś też nikt nie kwestionuje jego fachowości i trenerskiej wiedzy. Portugalczyk ma jednak opinię furiata, nie potrafiącego kontrolować emocji, a takiego na Łazienkowskiej już mieli. Dziś o Ricardo Sa Pinto w stolicy każdy najchętniej by zapomniał.

Dyrektor sportowy Legii Jacek Zieliński stawia wszystko na jedną kartę, dosłownie wrzuca mentosa do coli. Goncalo Feio w klubie to jest szansa na sportowy sukces, ale jeszcze większa na wielką publiczną zadymę.

Odepchnął kobietę, opluł ochroniarza

Jesień 2015 roku, Legia Warszawa zwalnia z posady pierwszego trenera Henninga Berga, po kilku dniach jego miejsce zajmuje Stanisław Czerczesow. Wtedy do pokoju prezesa Bogusława Leśnodorskiego wpada Goncalo Feio, 25-letni asystent norweskiego trenera. Jest... oburzony, że to nie jemu powierzono zespół mistrza Polski.

Leśnodorski, jak wspomina serwis "weszło.com", choć uważa Portugalczyka za kompetentnego, ocenia jego zachowanie jako "świadczące o targających nim zawirowaniach emocjonalnych" i zwalnia z klubu. Feio trafia do akademii Wisły Kraków i w rozmowie z naszą dziennikarką Justyną Krupą mówi właśnie, że da się żyć bez Legii.

W Krakowie spędza półtora roku, jednak większość w pierwszym zespole, jako asystent Kiko Ramireza, głównego szkoleniowca Białej-Gwiazdy. Po jednym ze spotkań jest o nim głośno. Cytat z "Gazety Krakowskiej" po meczu Wisły z Piastem Gliwice:

"Żeby wejść do loży każdy otrzymuje specjalny identyfikator, bo ochroniarze nie muszą znać wszystkich piłkarzy czy członków sztabu pierwszej drużyny (...) Takiego identyfikatora nie miał ze sobą Goncalo Feio. Ochroniarz stwierdził zatem, że nie może wpuścić trenera. Portugalczyk zamiast załatwić sprawę na spokojnie, zaczął zachowywać się agresywnie w stosunku do pracowników ochrony.

Ostatecznie sprawę starał się załagodzić dyrektor sportowy Wisły Manuel Junco, ale to nie wystarczyło, żeby uspokoić Feio, który przy wchodzeniu na lożę odepchnął jedną z kobiet z ochrony. To nie był niestety koniec całej sytuacji. Kilka minut później Feio przy opuszczaniu loży zaczął krzyczeć na kolejnego ochroniarza, a na koniec go… opluł. Całą skandaliczną sytuację widziało sporo osób, m.in. kibiców, którzy korzystają z loży VIP".

Wisła karze krewkiego trenera finansowo trenera, w styczniu 2018 roku obie strony rozstają się.

Bójka z kierownikiem?

Portugalczyk trafia do Grecji, po dwóch latach wraca do kraju, tym razem do sztabu szkoleniowego Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa. Polski trener docenia jego wiedzę i pomysł na futbol, z czasem jego rola staje się coraz większa. Wraz z Dawidem Szwargą stają się jego najbliższymi współpracownikami.

ZOBACZ WIDEO: Co dalej ze Szczęsnym? "Lewy" szczerze o jego końcu kariery

Klub pnie się w górę, dwa razy triumfuje w rozgrywkach Pucharu Polski, dwa razy zdobywa też Superpuchar Polski. Na krótko przed rozpoczęciem sezonu 2022/2023 Feio nagle opuszcza Raków. Oficjalnie? Chce wreszcie być pierwszym trenerem. Nieoficjalnie? Głośno mówi się, że podczas jednego z treningów dochodzi do jego bójki z kierownikiem drużyny.

Feio znajduje jednak pracę jako "pierwszy". We wrześniu 2022 roku przejmuje mający poważne aspiracje Motor Lublin. Grający w drugiej lidze, ale widzący siebie wśród klubów PKO Ekstraklasy. I już w pierwszym sezonie udaje mu się awansować z Motorem na jej zaplecze. Portugalczyk triumfuje, jest chwalony za wiedzę, fachowość, kompetencje.

Świetnie odnajduje się też w mediach, pojawia się tam w roli eksperta, potrafi zaciekawić swoim spojrzeniem na futbol.

Z Lublina dochodzą jednak słuchy, że wcale nie jest tak kolorowo, młody szkoleniowiec miał zrażać do siebie coraz więcej osób. Do klubu w końcu trafia Paweł Tomczyk, były dyrektor sportowy Rakowa. Obaj mają współpracować, jednak szybko wychodzi na jaw, że to nierealne. Feio zaczyna atakować Tomczyka publicznie, zarzuca mu utrudnianie pracy.

Awantura i wyzwiska

W końcu dochodzi do apogeum konfliktu, o którym mówi cała Polska. W marcu 2023 roku po meczu ze GKS-em Jastrzębie dochodzi do kłótni, w której Feio uderza Tomczyka teczką na dokumenty, ten zalewa się krwią. Obraża też rzeczniczkę Motoru, Paulinę Maciążek, wszystko w obecności świadków.

- To nie był pierwszy raz, kiedy na mnie krzyczał i kierował do mnie wiele niecenzuralnych słów. W końcu zwróciłam się do prezesa, że nie jestem w stanie już dłużej zakładać maski - mówiła nam zainteresowana (WIĘCEJ TUTAJ).

Wówczas środowisko zastanawia się, czy dla takiej osoby jest miejsce w polskim futbolu. Portugalczyk zostaje ukarany przez PZPN, jednak jej wysokość budzi oburzenie: dyskwalifikacja na rok, w zawieszeniu na dwa lata i kara pieniężna 30 tys. zł. Zresztą, później okazuje się, że cała dyskwalifikacja będzie tylko w zawieszeniu i Feio nadal mógł normalnie pracować.

Zresztą, w obronę bierze go... właściciel Motoru, Zbigniew Jakubas, który jednocześnie zawiesza Tomczyka, odsuwa od pracy rzeczniczkę i ogłasza, że pozostanie w klubie tylko w przypadku pozostania trenera. Działania klubu wywołują niezrozumienie i są powszechnie krytykowane.

Po kilku miesiącach pozycja Portugalczyka jest jednak słabsza. Klub nie chce przedłużyć z nim kontraktu, więc co robi trener? Rezygnuje sam i pakuje swoje rzeczy. Zawodnicy rozpoczynają strajk i odmawiają gry w sparingowym meczu przeciwko Górnikowi Łęczna. Przynosi to efekt, bo dzień później umowa jest przedłużona.

Praca Feio w Lublinie kończy się jednak kilka tygodni temu, nagle i niespodziewanie, zaskakująco dla wszystkich w klubie. Jakubas wyznaje, że nie przewidywał nagłej rezygnacji szkoleniowca.

Czy przeczuwał, że wkrótce dostanie propozycję z Legii?

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×