Erik Exposito to największa gwiazda Śląska Wrocław. Lider, kapitan. Można mówić, że Hiszpan ma nadwagę, że wiosną się zaciął, ale w przekroju całego sezonu jest to zawodnik, bez którego trudno wyobrazić sobie drużynę Jacka Magiery. To w dalszym ciągu lider klasyfikacji strzelców całej PKO Ekstraklasy.
Ale kibice we Wrocławiu będą musieli z tym żyć. Kontrakt Exposito obowiązuje jedynie do 30 czerwca 2024 roku. Rozmowy na temat przedłużenia trwają od dłuższego czasu, natomiast Śląsk nie jest w stanie sprostać wymaganiom finansowym zawodnika. To znaczy, on ma oferty znacznie przewyższające możliwości wrocławskiego klubu. Śląsk złożył mu propozycję i nie została ona przyjęta. Kolejnej (wyższej) już nie będzie.
Nic więc dziwnego, że władze klubu od dłuższego czasu rozpoczęły poszukiwania następcy. Ktoś taki jest potrzebny, ponieważ sprowadzony pod koniec ubiegłego roku Patryk Klimala - póki co - okazuje się totalnym rozczarowaniem. Z tego, co słyszymy, to nie zarabia mało, a nie strzelił jeszcze ani jednego gola w Śląsku, mimo iż koledzy wypracowali mu wystarczającą liczbę sytuacji.
ZOBACZ WIDEO: Czy Lewandowski zostanie prezesem PZPN? Mamy odpowiedź
Budowanie zespołu pod kątem przyszłego sezonu, kiedy Śląsk może (choć wcale nie musi) walczyć w eliminacjach europejskich pucharów i opieranie ofensywy na Klimali trochę mija się z celem.
Prezes Śląska Patryk Załęczny zdradził w "Kanale Sportowym", że w przypadku odejścia Exposito do klubu trafi inny zagraniczny napastnik.
- Przygotowujemy się na wariant, że Erika z nami nie będzie. Trwają zaawansowane rozmowy. To opcja zagraniczna, ale z Europy - powiedział prezes Załęczny.
Śląsk czeka jednak na decyzję Exposito. Na stole leży nowy kontrakt, który gwarantuje zawodnikowi znaczną podwyżkę w porównaniu do tego, co miał dotychczas. Exposito czeka. Jeśli nie przekonają go pieniądze, to niewykluczone, że skusi się na dalszą grę we Wrocławiu, gdyby Śląsk zajął na koniec sezonu miejsce gwarantujące udział we wspomnianych eliminacjach Ligi Konferencji Europy (a może Ligi Mistrzów).
CZYTAJ TAKŻE:
Kibic zapłacił piłkarzowi 50 euro. Zobacz, co się stało później
Najpierw Bayer, a później? Xabi Alonso czeka na ofertę z jednego klubu