Kosmos! W meczu Borussia - Atletico było wszystko

PAP/EPA / Christopher Neundorf / Na zdjęciu: Julian Brandt otworzył wynik w meczu Borussia - Atletico
PAP/EPA / Christopher Neundorf / Na zdjęciu: Julian Brandt otworzył wynik w meczu Borussia - Atletico

To było coś niesamowitego. Borussia Dortmund po szalonym meczu wygrała z Atletico Madryt 4:2 i awansowała do półfinału Ligi Mistrzów. W tym spotkaniu wydarzyło się absolutnie wszystko.

Ponad 80 tys. kibiców na stadionie w Dortmundzie ma teraz pełne prawo, żeby świętować. Bo oto Borussia rozegrała fenomenalne spotkanie z Atletico Madryt, odrobiła straty i w dobrym stylu awansowała do półfinału Ligi Mistrzów.

W tym meczu było absolutnie wszystko. Dramaturgia? Jak z najlepszych horrorów. Zwroty akcji? Mnóstwo. Poziom godny rangi tego widowiska. Nie, to był spektakl, który powinien być grany na Broadwayu w Nowym Jorku.

Po pierwszej połowie cały Dortmund był w ekstazie. Udało się odrobić straty i nic nie wskazywało na to, że Atletico może powrócić. Gości nie było. Wystarczył jednak jeden rzut rożny, przypadkowy samobój i wrócili do żywych. Atletico wyrównało, znowu wszystko się zmieniło. I w najtrudniejszym momencie Borussia w trzy minuty strzeliła dwa gole, miała też kolejne okazje. To było niewiarygodne, zawrotne 90 minut.

Może żałować trener Diego Simeone, że nie zaryzykował i nie zagrał ofensywnie od samego początku, tylko chciał przede wszystkim przetrwać i nie stracić gola. A skończyło się tak, że jego drużyna straciła aż cztery.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Prawdziwie mistrzowska feta. Nigdy tego nie zapomną

Jeden kontratak na początku meczu, gdy Alvaro Morata biegł w kierunku bramki praktycznie od połowy boiska, przelobował Gregora Kobela w sytuacji sam na sam, jednak strzelił obok słupka. I to by było na tyle. Goście ograniczyli się do defensywy i przeszkadzania, co oczywiście determinował wynik dwumeczu.

To się zemściło, bo Borussia z minuty na minutę była coraz groźniejsza. Początkowo nie przekładało się to na konkrety, natomiast te w końcu nadeszły. Sygnał do ataku dał środkowy obrońca Mats Hummels. Zagrał "fałszem" w pole karne, trochę w stylu Luki Modricia. Fantastycznie wypatrzył Juliana Brandta, ten ograł jeszcze rywala i mocnym strzałem zaskoczył Jana Oblaka, który mógł zachować się zdecydowanie lepiej. Pięć minut później było już 2:0. Tym razem akcję zaczął Brandt, później świetną pracę wykonał Marcel Sabitzer, a rozpędzony Ian Maatsen uderzył nie do obrony przy dalszym słupku.

Ale wszystko zmieniło się w 49. minucie, kiedy po rzucie rożnym niefortunnie we własnym polu karnym interweniował Hummels. Rozgrywał kapitalne zawody i gdyby nie ta jedna sytuacja, to pewnie dostałby najwyższą notę od Kickera. A tymczasem zaskoczył Gregora Kobela i kolejne minuty były bardzo nerwowe. W pewnym momencie nastąpił szturm na bramkę BVB i do wyrównania w dużym zamieszaniu doprowadził rezerwowy Angel Correa (potrójna zmiana Simeone w przerwie ożywiła grę Atletico).

Gospodarze przetrwali jednak trudne chwile i niedługo później dostali potężnego mentalnego kopa. Sabitzer dośrodkował w pełnym biegu, dostawił głowę Niclas Fuellkrug i dał kolejne w tym meczu prowadzenie swojemu zespołowi. A żeby tego było mało, to po trzech minutach potężnie z kilkunastu metrów huknął Sabitzer i Oblak musiał po raz czwarty wyciągać piłkę z siatki. To był nokautujący cios, bo po nim Atletico nie było w stanie już się podnieść i poważnie zagrozić bramce Kobela.

Borussia Dortmund - Atletico Madryt 4:2 (2:0)
1:0 Julian Brandt 34'
2:0 Ian Maatsen 39'
2:1 Mats Hummels (s.) 49'
2:2 Angel Correa 64'
3:2 Niclas Fuellkrug 71'
4:2 Marcel Sabitzer 74'

Składy:

Borussia: Gregor Kobel - Julian Ryerson, Mats Hummels, Nico Schlotterbeck, Ian Maatsen - Karim Adeyemi (66' Jamie Bynoe-Gittens), Marcel Sabitzer, Emre Can, Julian Brandt (90' Marco Reus), Jadon Sancho (86' Salih Ozcan) - Niclas Fuellkrug.

Atletico: Jan Oblak - Nahuel Molina (46' Pablo Barrios), Axel Witsel, Jose Maria Gimenez, Mario Hermoso, Cesar Azpilicueta (46' Rodrigo Riquelme) - Marcos Llorente, Koke, Rodrigo De Paul (84' Saul Niguez) - Alvaro Morata (46' Angel Correa), Antoine Griezmann.

Żółte kartki: Ryerson (Borussia) oraz Azpilicueta, Hermoso (Atletico).

Sędzia: Slavko Vincić (Słowenia).

Komentarze (4)
avatar
Zgredek6
17.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tego meczu przede wszystkim nie popsuł sędzia. W Barcelonie też była szansa na uczciwe widowisko. Niestety sędzia dał czerwoną kartkę za coś co większość sędziów uznałaby raczej za symulowanie Czytaj całość
avatar
Szymon Wojturski
17.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kowal z Borkiem w 1/2 obstawiali Barcelona Atletico Man C i Arsenal. Może dzisiaj obstawię na Bayern i Real M :-) 
avatar
Franciszek Nowak
17.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chyba Hiszpanie pożegnają się z LM na dobre.Jeszcze dzisiaj Real? 
avatar
Arczi
17.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo.Nie spodziewałem sie