W czwartek w lidze holenderskiej przypieczętowano tegorocznego mistrza kraju. Tytuł oficjalnie wrócił do Eindhoven, a konkretniej to w ręce miejscowego PSV. Ekipa prowadzona przez Petera Bosza nie miała sobie równych w tych rozgrywkach.
Świadkiem ostatniego kroku tej drużyny w kierunku mistrzostwa był reprezentant Polski, Paweł Bochniewicz, bo to właśnie przy okazji starcia z jego SC Heerenveen PSV przypieczętowało tytuł. Jednak Polak raczej będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu.
Jego drużyna przegrała ten mecz aż 0:8, a przecież był on rozgrywany na jej stadionie, a nie na obiekcie rywala. W dodatku sam były obrońca Górnika Zabrze zszedł z boiska w przerwie, gdy goście prowadzili już 5:0.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć
Dzień po tym starciu 28-latek skomentował te wydarzenie za pośrednictwem swojego profilu na Instagramie. "To było jedno z najgorszych doświadczeń w mojej karierze, ale najwięcej uczymy się z naszych porażek. Dziękuję za niesamowite wsparcie, niezależnie od naszej beznadziejnej postawy na boisku. Wkrótce sprawimy, że znowu będziecie z nas dumni" - napisał.
Te słowa oczywiście należy odebrać jako przekaz do kibiców, którzy wspierali swoich piłkarzy do końcowego gwizdka, mimo że ci już po 11 minutach przegrywali 0:3. Nie da się jednak ukryć, że oglądanie takiej porażki swojego zespołu na pewno nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń.
Czytaj też:
Rosjanie piszą, kiedy zostaną zdjęte sankcje. Przygotowali plan
Co ze Szczęsnym? Zajrzeliśmy za kulisy