Żeby zrozumieć, jak dużym osiągnięciem jest dotarcie przez obecną drużynę Wisły Kraków do finału Fortuna Pucharu Polski, najlepiej spojrzeć wstecz i prześledzić zmagania Białej Gwiazdy w tych rozgrywkach w ostatnich dwóch dekadach.
Widać wtedy wyraźnie, że ostatnie 20 lat to raczej kronika rozczarowań i nieudanych podejść do krajowego pucharu. A momenty, gdy krakowianie naprawdę cieszyli się sukcesami w Pucharze Polski były w ciągu tych dwóch dekad nieliczne.
A przecież Biała Gwiazda w wielu tych sezonach błyszczała w Europie, sięgała po mistrzostwo kraju, ostatnie w 2011 roku. Tymczasem ostatni Puchar Polski krakowianie zdobyli ponad 20 lat temu: w 2003 roku. Takie gwiazdy Wisły jak Cleber czy Maor Melikson nigdy nie posmakowały tryumfu w Pucharze Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć
Ledwo jest w stanie odkurzyć w swej pamięci ten Puchar Polski z 2003 roku nawet legenda Wisły Kraków Paweł Brożek. Choć on akurat miał to szczęście, że "załapał się" jako młody gracz zarówno na Puchar Polski zdobyty w 2002, jak i w 2003 roku.
Nawet trafiał już wówczas do siatki w tych rozgrywkach. Brożek dopiero zaczynał jednak wówczas seniorską przygodę z piłką, a gwiazdami drużyny byli wówczas Maciej Żurawski, Mirosław Szymkowiak czy Marcin Kuźba.
Dwie dekady bez Pucharu Polski
Później zaczęła się jednak w Krakowie pucharowa posucha, która trwa aż do dziś. Najbliżej zdobycia krajowego pucharu piłkarze "Białej Gwiazdy" byli w 2008 roku, gdy finał rozgrywano w Bełchatowie.
- Dotarliśmy wtedy do finału. Zdobywaliśmy w tamtym sezonie mistrzostwo za kadencji trenera Macieja Skorży. Natomiast w finale Pucharu Polski mierzyliśmy się z Legią Warszawa. Ja jednak nie mogłem wystąpić w meczu finałowym z powodu kontuzji - wspomina Brożek w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Mieliśmy jednak dobrą ekipę. Był wtedy Cleber, Marcin Baszczyński, Arek Głowacki, Rafał Boguski, mój brat Piotrek - wylicza z pamięci najbardziej utytułowany piłkarz w historii Wisły (10). Ostatecznie w finale kluczowego snajpera musiał wówczas zastąpić w składzie Radosław Matusiak.
- Urazu nabawiłem się przy okazji ostatniego ligowego meczu z Zagłębiem Sosnowiec, który wygraliśmy 4:0. Przy jednej z bramek naderwałem mięśnie skośne brzucha. Tabletki, środki przeciwbólowe nie pomagały. Pojechałem jednak do Bełchatowa. Dzień przed finałowym meczem nawet wyszedłem na trening, ale nie byłem w stanie go dokończyć - wzdycha Brożek.
"Szkoda tego meczu"
Być może gdyby wówczas zagrał, krakowianie jednak sięgnęliby po trofeum? - Nie ma co gdybać. Mieliśmy wtedy taką ekipę, że i beze mnie powinniśmy byli to wygrać, nawet z takim zespołem, jakim była wtedy Legia - uważa autor 175 goli dla Wisły.
- W finałowym meczu było 0:0 i ostatecznie przegraliśmy w rzutach karnych. To było wyrównane spotkanie, wiadomo, jak jest z karnymi. Szkoda tego meczu. Rywale mieli trochę więcej szczęścia i Puchar pojechał wtedy do Warszawy - dodaje.
Brożek zdobył za to w tamtej edycji PP gola na etapie półfinału, gdy Wisła mierzyła się z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Krakowianie wyszli wtedy na prowadzenie grając w dziesiątkę. Co ciekawe, z tamtej ekipy z Grodziska, jeszcze dwóch zawodników nadal gra zawodowo w piłkę: Tomasz Jodłowiec i Radosław Majewski. - Oni do tej pory w I lidze potrafią pograć na niezłym poziomie - uśmiecha się Brożek.
Nie wszyscy trenerzy Wisły równie poważnie traktowali na przestrzeni lat rozgrywki Pucharu Polski, jak zrobił to Skorża. Gdy zespół walczył o europejskie puchary, czy o mistrzostwo, łatwiej było ulec pokusie zbyt mocnego namieszania w składzie w PP.
- Zdarzały się nam porażki z niższoligowymi zespołami w początkowych fazach Pucharu Polski, mecze, gdzie graliśmy raczej w składach rezerwowych. Kończyło się niespodzianką, czyli naszym odpadnięciem z teoretycznie słabszymi zespołami - przypomina "Brozio".
Prestiż Pucharu Polski poszedł w górę
Nie zawsze też Puchar Polski cieszył się takim prestiżem, jak obecnie. - Spójrzmy, gdzie był rozgrywany ten finał z Legią z 2008 roku: w Bełchatowie. A teraz mamy finał na PGE Narodowym. Prestiż tych rozgrywek się zmienił, nie ma co ukrywać. Lepszy stadion, większy, mecz rozgrywany w stolicy Polski - wylicza Brożek.
Mimo wszystko, jest to fascynujące, że Wisła dopiero po 16 latach ponownie gra w finale PP. I to właśnie w momencie, gdy teraz na co dzień rywalizuje w Fortuna I Lidze. Choć fakt bycia pierwszoligowcem w jednym elemencie mógł pomóc krakowianom - aż do finału PP Wisła grała bowiem mecze na własnym obiekcie, przyciągając tłumy na stadion.
- Nie ma co ukrywać, że to też pomogło. Choć Widzew czy Piast Gliwice, z racji tego, że na co dzień grają w Ekstraklasie, byli faworytami meczu ćwierćfinałowego i półfinałowego z Wisłą. Nawet biorąc pod uwagę, że grali - ze swojej perspektywy - na wyjeździe. Natomiast "Biała Gwiazda" pokazała w tych meczach dobrą grę i zasłużenie awansowała dalej - podkreśla Brożek.
Paweł Brożek komplementuje Angela Rodado
Kto, zdaniem "Brozia", ma szansę przejść do historii w czwartkowym finale na Stadionie Narodowym i zdobyć bramkę dla Wisły Kraków?
- Myślę, że po stronie Wisły zawodnikiem, który może błysnąć w finale jest Angel Rodado. W ostatnim meczu potrafił sobie wykreować sytuację, trafił do siatki. Z racji tego, że jest w dobrej formie to liczę, że on może być taką osobą, która da nam gola i sytuacje. Umówmy się, Angel rozgrywa naprawdę dobry sezon – chwali Hiszpana starszy kolega po fachu.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej Brożek został skautem w Wiśle. - Oceniam zawodników, ich przydatność do klubu. Natomiast potem muszą to jeszcze zrobić dyrektor sportowy, trener, prezes - wskazuje 41-latek.
Czy ma jakieś obiecujące typy skautingowe dla Wisły przed kolejnym sezonem, z którymi wiąże spore nadzieje?
- Na pewno tak. Jest jednak też kwestia tego, że nie każdy chce przyjść do Fortuna I ligi. Do Ekstraklasy jeszcze nie awansowaliśmy, choć mam nadzieję, że tak się stanie - podkreśla Brożek i dodaje: - Jednak jeżeli to się uda, to około czerwca. A przecież zdarza się, że zawodnicy nie czekają do tego momentu z podpisywaniem kontraktów.
Paweł Brożek, podobnie jak wielu innych byłych graczy Wisły, obejrzy finał Pucharu Polski z Pogonią Szczecin na żywo w Warszawie. Początek spotkania o godz. 16. Transmisja w Polsacie, Polsacie Sport 1 i Polsacie Sport Premium 1. Relacja NA ŻYWO na WP SportoweFakty.
Prezes Wisły Jarosław Królewski bez wątpliwości. "To byłoby absurdalnie złe"
Albert Rude ma prosty plan na pokonanie Pogoni. "Jeśli nie będą mieć piłki, to nas nie zaatakują"