Francusko-polski rodzynek

Piłkarz rodem z Francji marzący o grze w reprezentacji Polski - to stało się ostatnimi czasy popularnym zjawiskiem. Ale Francuz na polskich boiskach? To już dość niecodzienny widok. Ostatnim, który przychodzi na myśl, jest były bramkarz krakowskiej Wisły, Angelo Hugues. Jego jednak w naszym kraju nie wspomina się najlepiej. Może więc francuskie ścieżki nad Wisłą przetrze nastoletni obrońca zespołu Młodej Ekstraklasy Polonii Warszawa, Loic Lo Bello?

Paula Duda
Paula Duda
Znajomi mówią na niego "Lolinho". Bramek w stylu Ronaldinho czy Robinho jednak nie zdobywa. Jest środkowym obrońcą. Latem tego roku podpisał pierwszy w swoim życiu profesjonalny kontrakt piłkarski. Zrobił to w Polsce, w Warszawie, z Polonią. Od sierpnia regularnie występuje w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziś mógłby trenować we francuskim Rennes albo niemieckiej Hercie Berlin! Z oboma tymi wielkimi markami miał kontakt. Dlaczego więc wybrał Czarne Koszule? - We Francji i Niemczech miałem podpisać jedynie umowy amatorskie, a w Warszawie otrzymałem propozycję kontraktu profesjonalnego. To zadecydowało - wyjaśnia nam Loic. Polski Francuz 18-latek nie bez powodu trafił z potężnej pod względem piłkarskim Francji akurat do naszego kraju. - Moja mama jest Polką. Wyszła za mąż za Francuza. Ja urodziłem się we Francji. W Polsce mieszkają moja babcia i mój wujek, dlatego chciałem spróbować swoich sił akurat tutaj - wyjaśnia Lo Bello, który posiada podwójne obywatelstwo. Na pytanie, czy wolałby reprezentować barwy polskie czy francuskie, odpowiada z uśmiechem: - To zależy, kto będzie pierwszy. Zawodowy sport w jego rodzinie to żadna nowość. - Mój dziadek grał w siatkówkę. W reprezentacji Polski rozegrał ponad 100 meczów - kontynuuje młody piłkarz. Aleksander Gediga, bo o nim mowa, wielokrotnie zdobył mistrzostwo kraju w barwach AZS AWF Warszawa. A jak rozpoczynał jego wnuczek? - Od dziecka lubiłem grać w piłkę i rodzice zapisali mnie do osiedlowego klubu, a później poszedłem do OGC Nice. Mając 16 lat przeniosłem się do Clermont - opowiada piłkarz, którego marzeniem jest transfer do FC Barcelony. Tylko morza brak… W Warszawie "Lolinho" zaadoptował się bardzo szybko. - Nic mnie tu nie zaskoczyło, bo już kilka razy byłem w Polsce na wakacjach. Najbardziej brakuje mi tu jednak ciepłego morza - przyznaje. A co z warunkami do trenowania? - Warunki nie są złe w Polsce, ale to prawda, że w porównaniu z Francją, są gorsze. Jak chce się grać w piłkę, to trzeba pogodzić się z każdymi warunkami. We Francji jest lepsze zaplecze techniczne oraz więcej treningów - to są w zasadzie jedyne widoczne różnice między tymi krajami - twierdzi. Młody obrońca mieszka u wujka, który pomaga mu w nauce języka polskiego, choć Loic nie radzi sobie z nim najgorzej. - Mówić po polsku uczyła mnie babcia, kiedy byłem mały. Idzie mi coraz. Teraz prawie cały czas muszę mówić po polsku - tłumaczy.
Loic Lo Bello w pojedynku z Bartoszem Malinowskim w meczu Młodej Ekstraklasy pomiędzy Koroną Kielce a Polonią Warszawa. (Fot. Paula Duda)
Młody taktyk Loic Lo Bello nie miał problemów z przebiciem się do pierwszego składu zespołu Młodej Ekstraklasy. Zadebiutował w nim 10. sierpnia w potyczce ze Śląskiem we Wrocławiu. Warszawianie wygrali 2:3. W sumie jesienią zagrał w czternastu meczach i tylko dwa razy wchodził na plac gry z ławki rezerwowych. - Poziom rozgrywek nie jest zły, chociaż we Francji oczywiście jest o wiele wyższy, a sama gra wygląda inaczej taktycznie - porównuje Lo Bello. To właśnie umiejętnościami taktycznymi Francuz przewyższa swoich polskich rówieśników. - Jest ułożony pod tym względem. Widać, że szlify piłkarskie zbierał we Francji. To jego główny atut - ocenia piłkarza Michał Libich, który sprowadzał go do Polonii Warszawa i do listopada prowadził drużynę Młodej Ekstraklasy. Ustawienie się na boisku i gra głową - te zaś elementy piłkarskiego rzemiosła jako swoje zalety wymienia Loic. Talent czy nie? Młody Francuz dwanaście lat swojego życia spędził w uważanych za jedne z najlepszych na świecie francuskich szkółkach piłkarskich. Trochę więc może dziwić, że mimo to postanowił kontynuować karierę w Polsce. Sam zainteresowany wyjaśnia to możliwością profesjonalnego kontraktu, ale inaczej widzi to trener Libich. - Jeśli byłby szczególnie utalentowany, to nie przyjeżdżałby do Polski, tylko zostałby we Francji - stwierdza szkoleniowiec. - Trudno powiedzieć, żeby przewyższał naszych chłopaków, jeśli chodzi o technikę czy koordynację. Na pewno nie ma takiej różnicy, która powodowałaby, żeby u nas uchodził za gwiazdę - dodaje Libich. W podobnym tonie wypowiadają się boiskowi rywale Lo Bello. - To dobry i uniwersalny obrońca. Świetnie radzi sobie w pojedynkach główkowych. Jest dobrze wyszkolony technicznie. Ma opanowany przegląd pola. Jednak, gdy jest pod presją, popełnia drobne błędy. Moim zdaniem nie widać różnicy czy był szkolony we Francji czy w Polsce- uważa piłkarz Korony Kielce, Łukasz Jamróz, który toczył z Francuzem zażarte pojedynki w spotkaniu Polonii z kieleckim zespołem. Kielczanie wygrali u siebie 2:1. Praca, praca i… ekstraklasa? Czy Loic Lo Bello ma szansę przebić się do pierwszego zespołu Polonii? - Ma. Prezentuje się nieźle pod względem motorycznym i fizycznym. Poza tym jest jeszcze bardzo młody i cały czas się rozwija - przekonuje trener Michał Libich. A czy może zaistnieć w polskiej ekstraklasie? - Tu wiele zależy od szczęścia. Na pewno nie stoi na straconej pozycji. Każdy, kto ma trochę talentu i predyspozycji może w niej zaistnieć. W każdym razie, jak na swój wiek, to bardzo ułożony chłopak. Nie mogę o nim powiedzieć nic złego, jeśli chodzi o cechy jego osobowości. Jest chętny do pracy, więc wszystko przed nim - zapewnia szkoleniowiec. Raczej ciężko będzie Loicowi dorównać poziomem Philippe Mexesowi z AS Romy czy Thomasowi Vermealenowi z Arsenalu, na których się wzoruje. Ale polska ekstraklasa? Zobaczymy.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×