Bezradność. Kompromitacja Lecha Poznań w Chorzowie

PAP / Michał Meissner / Na zdjęciu: Ruch Chorzów wygrał z Lechem Poznań 2:1
PAP / Michał Meissner / Na zdjęciu: Ruch Chorzów wygrał z Lechem Poznań 2:1

Ruch Chorzów nie chce żegnać się z PKO Ekstraklasą. "Niebiescy" wygrali z Lechem Poznań 2:1 w piątkowym meczu 31. kolejki. I nie było to dziełem przypadku, zdobyli komplet punktów w pełni zasłużenie.

Przegrana w tym meczu oznaczałaby degradację Ruchu Chorzów. Warunki ku temu były niemalże "idealne", wszak po drugiej stronie był walczący (jakkolwiek to brzmi) o mistrzostwo Polski Lech Poznań.

Inna sprawa, że "Kolejorz" po raz kolejny się skompromitował. Zagrał fatalny mecz i zasłużenie wyjechał ze Stadionu Śląskiego bez choćby jednego punktu. Trener Mariusz Rumak już w 4. minucie nerwowo przechadzał się przy linii bocznej, jakby przeczuwał, co się wydarzy.

Gra ofensywna Lecha w zasadzie nie istniała. Jedynego gola strzelił po desperackiej indywidualnej akcji Jespera Karlstroma, którego w polu karnym głupio faulował Tomasz Wójtowicz. Mikael Ishak pewnym strzałem pokonał Dante Stipicę, który zapomniał o interwencji.

A poza tym? Nic, absolutnie nic. Co innego Ruch, który solidnie zapracował na to zwycięstwo.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką robią cuda. To po prostu trzeba zobaczyć

Gol Ishaka był wyrównujący, bo dosłownie trzy minuty wcześniej na prowadzenie wyszedł Ruch. Pięknym centrostrzałem popisał się grający w tym meczu na wahadle Miłosz Stępiński. Piłka odbiła się od słupka, następnie od głowy (albo karku?) Daniela Szczepana i napastnik "Niebieskich" mógł cieszyć się z 10. gola w tym sezonie. Był to jeden z ciekawszych fragmentów spotkania, co doskonale pozwala uświadomić sobie, jak wyglądała jego reszta.

W pierwszej połowie był dramat z obu stron, choć i tak w całej tej mizerii lepsze wrażenie sprawiali chorzowianie. Po przerwie się to ruszyło. Świetną szansę miał m.in. Soma Novothny, ale minimalnie przestrzelił z dwudziestu metrów. Podobnie Filip Starzyński. Novothny miał też kapitalną okazję po dośrodkowaniu Wójtowicza, jednak tu wybornie między słupkami spisał się Bartosz Mrozek.

Ale co się odwlecze...

W 84. minucie Ruch dopiął swego. Gospodarze przeprowadzili bardzo ładną akcję prawą stroną i po dośrodkowaniu Wójtowicza zwycięską bramkę zdobył Michał Feliks, który pojawił się na boisku dosłownie chwilę wcześniej.

Lech nie był w stanie odpowiedzieć, a jego akcje można było określić tylko jako rozpaczliwe. Bezsilność, bezradność. To była kompromitacja poznańskiej drużyny, czyli w sumie nic nowego.

Ruch Chorzów - Lech Poznań 2:1 (1:1)
1:0 Daniel Szczepan 24'
1:1 Mikael Ishak (k.) 27'
2:1 Michał Feliks 84'

Składy:

Ruch: Dante Stipica - Patryk Stępiński, Maciej Sadlok (80' Mateusz Bartolewski), Szymon Szymański, Josema, Tomasz Wójtowicz - Soma Novothny, Filip Starzyński, Juliusz Letniowski (90' Adam Vlkanova), Miłosz Kozak (80' Łukasz Moneta) - Daniel Szczepan (80' Michał Feliks).

Lech: Bartosz Mrozek - Alan Czerwiński (69' Joel Pereira), Bartosz Salamon, Antonio Milić, Elias Andersson (80' Barry Douglas) - Afonso Sousa, Radosław Murawski, Jesper Karlstrom, Nika Kwekweskiri (68' Adriel Ba Loua), Filip Szymczak (64' Kristoffer Velde) - Mikael Ishak.

Żółte kartki: Sadlok, Feliks (Ruch).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty